Pamiętajmy, że ścieki oczyszczone trafiają do rzeki Drwęcy. Z Jackiem Sochacki, prezesem brodnickich „Wodociągów”, rozmawia Bogumił Drogorób
– Oczyszczalnie ścieków w kraju mają rozmaity charakter, oczyszczają zarówno odpady komunalne jak i przemysłowe. Jaka jest specyfika brodnickiej oczyszczalni?
– Ścieki komunalne to z definicji mieszanina ścieków bytowych, przemysłowych i wód opadowych. W Brodnicy mamy system kanalizacji rozdzielczej: osobny kolektor stanowi kanalizacja sanitarna i osobny deszczówka. W strudze ścieków komunalnych dopływających do oczyszczalni jest ok. 10 proc. ścieków przemysłowych. Tak jest jeżeli ilość ścieków wyrazimy w m3 , natomiast jeżeli bralibyśmy pod uwagę ich zawartość do oczyszczenia to przemysłowe stanowią 40 – 60 proc. ładunku całkowitego. Gdyby pokusić się o ocenę kondycji naszego miasta na podstawie tego co dopływa do oczyszczalni można z całą stanowczością stwierdzić, że Brodnica to bardzo dobrze uprzemysłowione miasto. Mała 30 tysięczna miejscowość, a ładunki w ściekach takie jak w Toruniu, czy Grudziądzu.
– Wymagania dotyczące jakości wód ścieków stale się zmieniają, wynika to z dyrektyw unijnych. Jak firma brodnicka radzi sobie z tym problemem?
– Wymagania oczywiście się zmieniają. Jeżeli rzecz dotyczy jakości odprowadzanych ścieków to w najbliższej perspektywie czasowej nie spodziewamy się nowych wytycznych na tyle istotnych, abyśmy musieli wprowadzać „rewolucyjne” zmiany w procesie oczyszczania ścieków. Pojawiają się natomiast sygnały z Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie związane z pracami nad nowa dyrektywą dotyczącą odpadów. Możliwe, że w związku z tym będziemy, jako branża, zobligowani do zmiany sposobu zagospodarowania osadów pościekowych. Dotychczas w Europie najbardziej popularne i najtańsze jest rolnicze wykorzystanie stabilizowanych osadów, czyli tak jak ma to miejsce u nas w Brodnicy. Ze strony Brukseli jednak pojawiają się sugestie, że najbardziej skutecznym (pewnym) sposobem obróbki osadu nadmiernego jest metoda termiczna; krótko mówiąc spalanie. Zgadzamy się z tym całkowicie, tyle tylko, że to sporo kosztuje. Mając na uwadze jakiekolwiek inwestycje w tym zakresie musimy się wstrzymać, aby zainwestowane środki znalazły pewne uzasadnienie.
– W brodnickiej oczyszczalni już od kilku lat funkcjonuje suszarnia osadów. To bardzo znaczące działanie, nie wszystkie oczyszczalnie mają takie urządzenia. Jakie wnioski płyną z niedługich – jeszcze – doświadczeń pracy suszarni.
– Suszarnie, które posiadamy to bardzo nowoczesne urządzenie, wykorzystujące energię słoneczną. Funkcjonują od 5 lat. Jak do tej pory jesteśmy bardzo zadowoleni z uzyskiwanych efektów.
Założonym zadaniem suszarni było, aby „ przerobiły” ok. 40 proc. wyprodukowanych osadów i to się sprawdziło. Suszenie osadów słońcem to aktualnie najtańszy sposób pozbycia się wody z osadów. Dla przykładu: odparowanie 1 tony wody w słonecznej suszarni wymaga zużycia około 25 – 30 kWh, a w suszarni konwencjonalnej bazującej na paliwach tradycyjnych ponad 800 kWh. Wysuszone osady zmniejszają ponad czterokrotnie swą objętość, dzięki czemu konsystencją przypominają suchą, gruzełkowatą ziemię. Ostateczny produkt nadaje się zarówno do stosowania rolniczego jak i do wykorzystania energetycznego. Krótko mówiąc oszczędzamy na energii i transporcie.
– Jakie inwestycje planowane są w „Wodociągach” w najbliższym czasie. Proszę kilka słów o tych projektach.
– Planowane inwestycje w najbliższym czasie to fotovoltaika na terenie oczyszczalni oraz na obydwu ujęciach wody. To zabezpieczy nam ok 15 proc. zapotrzebowania w energię elektryczną. Wyprodukowana energia zostanie w 100 proc. wykorzystana przez nasze urządzenia.
– Co każdy z nas, mieszkańców Brodnicy może zrobić dla dobra naszej Matki Ziemi? Co możemy zrobić już, żeby ratować naszą planetę?
– Jest bardzo długa lista zadań, które w lwiej części zaczynają się niegramatycznie bo od słowa „nie”. Nie śmiecić w lasach, nie korzystać z wody butelkowanej ponad to co naprawdę konieczne, nie budować tzw. przydomowych oczyszczalni ścieków wszędzie tam, gdzie można się podłączyć do sieci, a jeśli już koniecznie musi być taka oczyszczalnia ważne, aby nie odprowadzać ścieków do gruntu, ponieważ to oznacza zatrucie bezpowrotne wód wgłębnych. Należy zastanowić się, czy warto instalować w domach mieszkalnych instalacje do zmiękczania wody. Kuchnia w mieszkaniu to nie kotłownia, w której zmiękczona woda jest niezbędna; zmiękczona woda to na dłuższą metę woda zabójcza dla naszego układu odpornościowego i pewna przyczyna choroby wieńcowej.
– Czy podczas zmywania naczyń, kąpieli, porannej czy wieczornej toalety myślimy o oczyszczaniu ścieków?
– Każdy z nas może przyczynić się do tego, by odprowadzane ścieki w jak najmniejszym stopniu negatywnie oddziaływały na środowisko, chronić urządzenia transportujące ścieki oraz by koszt ich oczyszczania był jak najniższy.
Nawet najbardziej nowoczesna oczyszczalnia ścieków, nie jest w stanie usunąć wszystkich zanieczyszczeń jakie zawierają ścieki. Pamiętajmy, aby nie wrzucać do urządzeń sanitarnych (umywalek, zlewozmywaków, ubikacji i kratek ściekowych) takich odpadów jak, np: artykuły higieniczne (waty, pieluchy, podpaski), ręczniki papierowe, patyczki do czyszczenia uszu, resztki pożywienia, oleje jadalne np. po pieczeniu frytek, resztki materiałów i tekstylii, ponieważ odpady te w przypadku zmniejszonego przepływu ścieków (np. w nocy) osadzają się na dnie kanału sanitarnego stopniowo zmniejszając jego średnicę, a w konsekwencji zapychają je.
Odpady te wcześniej czy później i tak muszą zostać usunięte, przy czym koszt usunięcia ich z sieci kanalizacyjnej lub w oczyszczalni ścieków jest bardzo wysoki i pracochłonny. Tego typu problemy są częstym powodem interwencji naszych pracowników w celu udrożnienia zapchanych kolektorów, czy zablokowanych pomp.
Pamiętajmy, że ścieki oczyszczone trafiają do rzeki Drwęcy, a śmieci z wszelkiego rodzaju tworzyw pozostawiają w wodzie ślad po sobie w formie tzw. mikroplastiku. Obecnie coraz częściej spotykamy się z raportami medycznymi, z których wynika, że zawartość mikroplastiku można już oznaczyć we krwi u ludzi pod wszystkimi szerokościami geograficznymi.
– Z pewnym niedowierzaniem, zdziwieniem czasami też pogardą niektórzy wyrażają się o Grecie Tuborg, można tu wymienić choćby Donalda Trumpa. Nie tylko dla młodych ludzi młoda Szwedka jest drogowskazem, żeby nie powiedzieć nadzieją!
– Co do Grety Thunberg… Greta jest bardzo interesującym zjawiskiem socjologicznym o niewątpliwym pozytywnym oddziaływaniu zwłaszcza w pierwszym okresie jej obecności medialnej. Jej działania pobudzają nas do myślenia i zastanowienia się, w którym kierunku zmierzamy, jakie mogą być konsekwencje w przyszłości, co zostawimy po sobie naszym dzieciom, wnukom. Jednocześnie martwię się o Nią, bo jest to jeszcze dziecko i obawiam się, żeby nie podzieliła losu innych dziecięcych „gwiazd”. Oby nigdy nie stała się „zawodową celebrytką”. Życzę jej wszystkiego co dobre jak również, aby jej opiekunowie zadbali o to.
– Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał: Bogumił Drogorób