Higiena w historycznym ujęciu (3). Kroniki mycia i niemycia

Higiena w historycznym ujęciu (3). Kroniki mycia i niemycia

W historii higieny, o której opowiadają naukowcy zgromadzeni przez dr. Wojciecha Ślusarczyka, poczesne miejsce zajmuje wyjątkowa kronika. Dotyczy naszej codzienności, sprzed wieków, sprzed lat.

Zaczniemy od lat najdawniejszych, o których ciekawie opowiada i opisuje Anna Tatarkiewicz. Przedstawimy tu najciekawsze, najbardziej pikantne fragmenty higieny osobistej w starożytności.

Rady na temat sposobów pielęgnowania ciała znajdujemy w tekstach antycznych raczej sporadycznie gdyż problemy higieny nie cieszyły się zainteresowaniem autorów literatury pięknej. Jednak, jeśli się już one pojawiają, to nietrudno zauważyć, że zalecenia dotyczące zachowania codziennej czystości nie zawsze pokrywają się tym, co my umieszczamy w dziedzinie higieny osobistej. Wiele antycznych  wskazówek „higienicznych” z punktu widzenia starożytnych zaliczyć możemy raczej do szeroko pojmowanej kosmetyki czy – nawet częściej – medycyny.

Owidiusz w „Sztuce kochania” 

nie tylko zauważa, że nie ma ludzi, których charakter, umiejętności i wygląd są idealne, ale pokazuje, że pewne cechy i braki można umiejętnie ukryć. Lecz bez względu na wszystkie proponowane przez siebie „sztuczki”, zaleca przede wszystkim dbałość o codzienną higieną osobistą tak mężczyznom jak i kobietom.

Mężczyznom radzi: Uwiedź raczej schludnością, opalonym ciałem (…) niech kudły ci nie sterczą każdy w inną stronę, niech fryzjer – mistrz pracuje przy brodzie i włosach, nie zapuszczaj paznokci – miej je wyczyszczone, kłaki niech nie wyłażą dziurkami od nosa. Zadbaj by przykry oddech z twoich ust nie płynął – niech od ciebie nie bije woń starego capa.

O czym kobiety powinny pamiętać, zdaniem Owidiusza: Pachy nie mogą cuchnąć jak cap (…) i że nogi nie mogą pokryć się szczeciną (…) Mam przypomnieć, że zęby zniszczy zaniedbanie i że do mycia tworzy rano służy woda!

Inspirując się słowami Owidiusza przyjmijmy, że za podstawowe elementy higieny osobistej w starożytności uważano: dbałość o ciało pozbawione zapachu potu, zabiegi depilacyjne, zadbane włosy i paznokcie, świeży oddech i jasne zęby. I te zalecenia są ważne do dziś.

Starożytni Egipcjanie

dbali zarówno o odzież i mieszkanie, jak i higienę ciała. Myli się nawet kilka razy dziennie: rano, zaraz po przebudzeniu oraz przed i po każdym z posiłków. Typowymi przedmiotami związanymi z codzienną toaletą była miska (szwaty) i naczynie z dziobkiem (hesmenyt). Uczeni sądzą, że do wody w dzbanku dodawano sody, a do miski wsypywano piasek. Wodę w płukankach odkażano tez innym rodzajem soli (bed).

Przywilej  kąpieli we własnych domach mieli jednak nieliczni. Najbogatsi mieszkańcy myli się w wannach/brodzikach kąpielowych, wykonanych z kamienia. Stojąc w nich, byli polewani wodą przez służbę. Podczas wykopalisk archeologicznych często znajdowane są używane przez Egipcjan przybory toaletowe. Do tego typu znalezisk należą grzebienie, pęsety, flakoniki na perfumy, naczynia na mazidła. Dość rozpowszechnione było namaszczanie całego ciała i włosów oliwą. Mialo to dwojaki cel: z jednej strony zmiękczenie skóry wysuszonej i podrażnionej przez wszechobecny piasek i suche powietrze, z drugiej również tępienie żyjących we włosach pasożytów. (…) Przypuszcza się, że  Egipcjanie znali i stosowali rodzaj dezodorantu, który miał niwelować przykry zapach spoconego ciała. Naciera się mianowicie maścią zrobioną z terpentyny, żywicy i jakimiś niezidentyfikowanymi nasionami.

Mówienie o łazience,

w dzisiejszym tego słowa znaczeniu w odniesieniu do domu greckiego jest niewłaściwe. Jednak jako przykład powiązanie jednego pomieszczenia z funkcjami „łazienki” posłużyć może komedia Arystofanesa „Osy”, w której łazienka i kuchnia są połączone. Możemy podejrzewać, że ablucje rodziny – jeśli nie było odpowiednich systemów doprowadzania (cieplej) wody i odprowadzania wody (zużytej) – były czynnościami dość skomplikowanymi i powodującymi chaos w części domu. W Sparcie gorące kąpiele uznawano za symbol słabości i zniewieściałości, ale dla Ateńczyków – oprócz zachowania czystości – kąpiel była przyjemnością.

W okresie wczesnej Republiki Rzymskiej częsta kąpiel nie była wśród Rzymian zbyt popularna. Wystarczyło gruntowne mycie raz w tygodniu. Poza tym ograniczano się do umycia twarzy, rąk i nóg. W większości rzymskich domów nie było specjalnego pomieszczenia przystosowanego do codziennych ablucji. Najczęściej wykorzystywano jakąś wnękę w pobliżu kuchni, aby mieć wodę pod ręką. Wannę robiono z beczki, która dla wygody była zazwyczaj wpuszczona w ziemię. (…) Zwyczaj codziennej kąpieli upowszechnił się dopiero w I w. p.n.e. Pliniusz pisze, że mydło wykorzystywane przez Rzymian przygotowywane było najczęściej z łoju koziego i popiołu bukowego. Produkt ten pochodził z Galii, a Celtom pierwotnie służył nie tyle do mycia, co do farbowania włosów (na rudo).

Plutarch w „Żywocie Katona”

podkreśla, że w okresie Republiki i zanim zostały rozpowszechnione zwyczaje hellenistyczne, Rzymianie nie przepadali za wspólnymi kąpielami i myli się w samotności. Potem wspólne kąpiele i moda na korzystanie z term stały się powszechne.

Dbałość o włosy, ich stan oraz wygląd byłwy we wszystkich kulturach starożytnych istotnym elementem codziennej higieny i kosmetyki. W Grecji w miejscach publicznych kobiety rzadko nosiły włosy rozpuszczone. Układanie ich w misterne fryzury wymagało pomocy wyspecjalizowanych służących zwanych kalamistrami. Kalamis był to metalowy przyrząd w kształcie palaczki zakończonej gałką, przy pomocy którego – po jego rozgrzaniu w ogniu – układano włosy. Rzymiankę czesała fryzjerka – ornatix. Pokazywanie siwych włosów było uważane z brak dbałości o siebie więc usuwano je bądź farbowano.

W okresie Cesarstwa Rzymskiego modne były peruki robione z jasnych włosów niewolnic z Germanii, a także ciemne włosy importowane z Indii – skala tego specyficznego importu była w pewnym momencie  tak wielka, że obłożono go podatkiem.

O włosy Rzymianina dbał

tonsor – fryzjer-golibroda. Troszczył się on również o stan i wygląd paznokci u rąk i nóg. Do III w. p.n.e. długie włosy i brody u mężczyzn były czymś normalnym. Pierwszym, który kazał się codziennie golić był Scypio Afrykański Mlodszy; natomiast boski August (I w. p.n.e.) używał zawsze brzytwy. Od jego czasów wizyta u fryzjera była jednym z wyznaczników podstawowych elementów higieny osobistej.

Starożytni Egipcjanie do usuwania włosów używali peset i brzytew, które były wykonane z miedzi i brązu, czasem ze złota. Przechowywano je w skórzanych woreczkach lub futerałach, żeby zabezpieczyć przed przedwczesnym stępieniem ostrza. Mężczyźni golili włosy i brody. Kapłani golili „co drugi dzień całe ciało, ażeby ani wesz, ani żaden inny obrzydliwy owad, nie pokazał się u nich podczas sprawowania służby bożej…”.

Hindusi pozbawiali się owłosienia

z okolic klatki piersiowej i miejsc intymnych. Specjalistkami od usuwania zbędnego owłosienia były kobiety. O ile piękne włosy na głowie i długie rzęsy oraz uporządkowane brwi były symbolem piękna, dbałości o siebie i atrakcyjności, to owłosienie na innych częściach ciała uważane było za sprzeczne z higieną. Od XVI w. p.n.e. asyryjskie kobiety używały do depilacji maści z soli morskiej, miodu i s[sproszkowywanego alabastru. Wśród Rzymianek popularna była depilacja „chemiczna”, do której używano specjalnej maści – psilostrum. Przepis na wykonanie takiego środka podaje Pliniusz Starszy: „Nasienie czarnej wierzby z pianą srebrną w równiej wadze pomieszane i po kąpieli rozsmarowane, służyły za psilothrum.

Kobiety w czasach starożytnych nie zapominały

o depilacji okolic intymnych

Wątek ten pojawia się m.in. wielokrotnie w komediach Arystofanesa wskazując, że dla Greczynki depilacja okolic intymnych była równoznaczna z zachowaniem czystości i jednocześnie posiadaniem  atrakcyjności seksualnej. Wiemy, że mogły one wybierać wśród kilku metod. Jedną z nich, zapewne szalenie bolesną, było opalanie włosów.

Praktyka opalania włosów łonowych była w Grecji dość popularna, ale jej przedstawienie w sztuce jest prawdziwą rzadkością. Na jednym z kyliksów (pucharów) zachowała się scena, przedstawiająca kobietę, która trzyma lampę oliwną tak blisko, by przypalić włosy łonowe. Kobieta kuca nad zbiornikiem z wodą zapewne po to, żeby interweniować w przypadku ewentualnego oparzenia. W drugiej ręce trzyma (być może namoczoną) gąbkę. Gąbki były wówczas powszechnie stosowane do mycia i kąpieli.

Wśród opisów często pojawia się sugestia informująca o wyrywaniu włosów lub usuwaniu ich pęsetą:

„(…) starczy, że z niewolnikiem leżąc na kożuchu, jemu pokażą wyskubane wdzięki…”

Również starsze kobiety pozbywały się owłosienia łonowego:

„Po cóż, Ligejo, wyskubujesz sobie wiekowe łono? Zostaw prochy w grobie! Młodej wypada dbać o taką schludność (…) Będzie ci  – myślisz – służyć za przynętę, coś co już dawno zmurszało ze szczętem? Wstydź się, Ligejo, porzuć te zachody i lwu zdechłemu nie podskubuj brody”.

Kobiety też posługiwały się brzytwą o czym poeta tak przedkłada:

„(…)Pokażę, a zobaczysz, że choć stara jestem, jednak kudłów nie ma, wszystko gładko wygolone, każdy włos”.

Znany ze swych ekscentrycznych zachowań cesarz Heliogabal (III w. n.e.) miał używać brzytwy jako czegoś w rodzaju seksualnego fetyszu. Podczas kąpieli, kiedy przebywał z kobietami „sam namaszczał je maścią przeciw owłosieniu, której sam używał do swej brody…”

Zęby

Starożytni Egipcjanie całkiem nieźle radzili sobie  z chorobami przyzębia i bólami zębów, ale jednocześnie, wydaje się, że nie przywiązywali wielkiej wagi do higieny jamy ustnej. Podczas wykopalisk nie udało się odnaleźć szczoteczek czy innych narzędzi, które mogły służyć do czyszczenia jamy ustnej i zębów.

Natomiast Hindusi starali się utrzymywać je w czystości. O wschodzie słońca bramini czyścili zęby przez około godzinę. Żaden Hindus nie zjadł śniadania bez wcześniejszego wyczyszczenia zębów szczoteczką wykonaną z gałązek drzew lub krzewów z rozdzielonymi na końcu włóknami.

W Grecji rytuał czyszczenia zębów i języka kończył się płukaniem preparatem: wyciągiem z kamfory, kardamonu i innych ziół.

Rozwój techniki, klimat, kwestie kulturowe czy religijne od wieków mają wpływ na to, w jaki sposób dbano o higienę osobistą. Wydaje się, że postulaty Owidiusza, przytoczone na początku tekstu brzmią wyjątkowo uniwersalnie. Także w naszych czasach.

Oprac. Bogumił Drogorób

Jean-Leon Gerome – „Kobieta w łaźni”



Skip to content