Kranówka najlepsza. Czy warto zmiękczać wodę?

Kranówka najlepsza. Czy warto zmiękczać wodę?

Po raz kolejny wracamy do tematu stawiając pytanie, niemal na ostrzu noża: woda twarda czy miękka? Z reguły pierwsi do odpowiedzi wyrywają się marketingowcy pracujący dla producentów rozmaitych filtrów, instalowanych w kuchni od ręki!

Problem można rozpatrywać w kategoriach lokalnych, regionalnych, krajowych, międzynarodowych – po prostu ludzkich. W brodnickich „Wodociągach” – pozostańmy przy tym przykładzie – pracują eksperci o sporym doświadczeniu, także młodzi, o dużej wiedzy akademickiej i praktycznej, dla których problem zawarty w pytaniu, to codzienność, analityczna praca, pole do różnych specjalnych badań m.in. w laboratorium. Mądrość zawodowa przede wszystkim – z takim nastawieniem do rzeczywistości się poruszają.

Według ich wiedzy i doświadczenia instalowanie urządzeń do zmiękczania wody oznacza jej psucie! Niszczenie jej walorów. Co zyskujemy, zgadzając się na instalowanie filtrów, różnego rodzaju zmiękczaczy? My – nic. Ochraniamy w ten sposób urządzenia, które nam służą w życiu codziennym, a więc pralki, zmywarki itp. My natomiast tracimy zdrowie. Taka jest prawda, bywa, że okrutna. O czym pierwsi dowiadują się nasi najbliżsi, po dwunastu, piętnastu latach.

Co powinniśmy wiedzieć, żeby głupio nie postępować? Woda, ogólnie rzecz ujmując, zawiera sporo minerałów. Wśród nich najważniejszą rolę odgrywają wapń i magnez. Według ostatnich badań, prowadzonych w Brodnicy na ujęciach wody wnika, że na Ustroniu wskaźnik zawartości magnezu (w miligramach na 1 litr) wynosi 15,7, na ujęciu w Karbowie – 12,6. Jeśli chodzi o wapń, odpowiednio: na Ustroniu 109,6, na Karbowie 109,8.  Dokonywane są także pomiary zawartości sodu, a także pomiary twardości określane w tzw. stopniach niemieckich. Wyniki tych pomiarów dają gwarancję, iż woda z ujęć na Karbowie i Ustroniu, w tej postaci z jaką mamy do czynienia otwierając kran, jest bardzo dobrej jakości.

Co się dzieje natomiast, gdy woda zostaje pozbawiona magnezu, gdy tego składnika zabraknie, gdy zabraknie wapnia? Mężczyznom grozi zawał, wieńcowka, a panowie w wieku ok. 50 lat swojej szansy na męskość mogą szukać jedynie w niebieskiej pastylce.

U kobiet natomiast ujawniają się wszelkie dolegliwości czasu tzw. postmenopauzy, która z kości robi sito.

U każdego, niezależnie od płci, nadpobudliwość, skurcze mięśni, drżenie powiek, tiki nerwowe uzupełniają ich kondycję.

Przy nerwowym trybie życia – jak choćby teraz, w czasach pandemii, czy agresji Rosji na Ukrainę – po dziesięciu-dwunastu latach, stwierdzamy wszyscy – i panie, i panowie – że coś jest nie tak.

Wróćmy raz jeszcze do urządzeń sprawczych owego stanu: otóż po zainstalowaniu aparatów zmiękczających, już następnego dnia narażamy się na spożycie wody zawierającej duże ilości sodu, a sód ruguje inne metale z ich własnych soli. Konsekwencją działań tych dziadowskich – nazywając rzecz po imieniu – urządzeń jest zmiękczenie wody aż o ok.15 stopni niemieckich, dokładanie sodu do wody. Pamiętajmy, że woda zawierająca już ok. 100 mg sodu w 1 litrze jest po prostu niebezpieczna.

Na zakończenie jeszcze jeden akcent, wcale nie uboczny – mikroplastik. Dla bezpieczeństwa, jak nam się wydaje, kupujemy wodę w opakowaniach plastikowych. Nie zastanawiamy się jak długo trwa transport ze źródła przez napełnianie, składowanie, przewóz. Nie zastanawiamy się jak długo ta plastikowa butelka do mnie jedzie. Tydzień, a może miesiąc? I co dalej? Puenta nie jest optymistyczna: nie ma takiego materiału, który nie przenika do krwiobiegu.

Fatalizm? Nie! To tylko zwrócenie uwagi na to, że jak jest w miarę dobrze, to koniecznie trzeba to popsuć. Tyle, że ktoś za to odpowiada, ale to już kwestia dla prawnika. Tekst i fot. Bogumił Drogorób



Skip to content