Refleksje nad wodą (3) Przyroda (nie zawsze) sobie poradzi

Refleksje nad wodą (3) Przyroda (nie zawsze) sobie poradzi

Przydomowe oczyszczalnie ścieków – temat ten budzi wiele kontrowersji, od zachwytu po ostrą krytykę. Z jednej strony polecane rolnikom prowadzącym swoje gospodarstwa, z drugiej, w najlepszym wypadku, pomijane są wymownym milczeniem.

Na czym polega nieszczęście?

Krytycy tego systemu podkreślają, iż ścieki oczyszczone w przydomowych oczyszczalniach, jakie by one nie były, nie powinny trafić do gruntu. Do gruntu bowiem przedostają się ścieki raz lepiej, raz gorzej oczyszczone, zawierające dość spore ilości azotu amonowego czyli amoniaku, który jest bardzo trudny do usunięcia z wód do picia, a tzw. oczyszczalnia przydomowa ścieków spełnia miernie swoje zadanie, a określana jest nawet jako dół gnilny. W warunkach beztlenowych przypomina podobne urządzenia sprzed 100 lat. W konsekwencji pojawia się woda z wielką ilością amoniaku. Trafia ona poprzez system odsączając, do gruntu, a następnie do wód gruntowych. Wcześniej czy później te dwie wody – oczyszczona, ale z amoniakiem oraz gruntowa spotykają się, obojętnie w jaki sposób. Na ich drodze są tzw. okna geologiczne pomiędzy różnymi piętrami wodonośnymi, na 100 proc. znajdują ujście w zasobie wód podziemnych.

Żeby temu zapobiec

Jeżeli dane gospodarstwo jest położone z dala od kanalizacji ok. 500-700 metrów – można by zastosować indywidualny system oczyszczania. Co najmniej dwuetapowy. Pierwszym etapem byłby mechanizm podobny do tego, jaki stosuje się wobec aglomeracji miejskich, czyli oparty na technologii tzw, osadu czynnego. Oczyszczlnia, gdzie występuje osad czynny to także (a raczej przy koazji) hodowla wielu różnych mikroorganizmów, głównie bakterii, które odżywiają się nieczystościami zawartymi w ściekach. Tak rozumiana technologia realizowana jest w warunkach tlenowych. Produktem jest oczyszczony ściek, zawierający niewielkie ilości m.in. azotu, fosforu, innych substancji.

Szuwary

Drugim etapem oczyszczania w takiej instalacji przydomowej jest zbiornik wodny, w którym hoduje się rośliny wodne typu tatarak. To one będą odpowiedzialne za „skonsumowanie” resztek zanieczyszczeń, które pozostały w pierwszym etapie jak również przyczynią się w znacznym stopniu  do usunięcia nadmiaru wody poprzez parowanie – oddychanie roślin.

Rezerwuar wody

Ostatnim etapem oczyszczania powinno być zagłębienie w gruncie, które byłoby rezerwuarem wody, na przykłąd do podlewania działek, pola, ogródkó przydomowych. Jeżeli część tej wody odparuje albo wsiąknie nic złego się nie stanie, przyroda spbie z tym poradzi w naturalny sposób. Gleba sama radzi sobie z takimi sytuacjami od tysięcy lat, jeżeli nadmiar wody odparuje to też ni złego jeszcze się nie stanie, poprawi się wilgotność powietrze i – co też trzeba sobie uśmiadomić – proces stepowienia zostanie na pewno spowolniony, co w sytuacji globalnej – susze – jest sprawą najwyższej wagi.

(wind)

Fot. Nadesłane



Skip to content