Rozmyślania nad wodą. Płynie, wije się rzeczka

Rozmyślania nad wodą. Płynie, wije się rzeczka

Twierdził Tales z Miletu, że woda jest początkiem i końcem świata. Z niej składa się świat. Jeżeli mądrości i wiedza pochodzące ze starożytnych czasów stanowić mogą o naszej rzeczywistości, przenikać do współczesności, kształtować ją, oznacza, że mamy mocne podstawy.

Zmiany klimatyczne, które narastały latami w ostatnim czasie zaczęły przybierać wymiary – nazwijmy rzeczy po imieniu – katastroficzne. Doświadcza ich świat, nasz Stary Kontynent – jak zwykło się mawiać o Europie – nasz kraj, nasz region. Powiadamy, że pogoda szaleje, że rośnie temperatura, że zmiana klimatu to już tylko kwestia czasu.

W centrum

tych zagadnień jest woda. Pytania o to, czy wody nam zabraknie, a jeżeli tak, to kiedy zabraknie? Jak się przed tym bronić? Jak zachować status quo? Jak żyć?

Stwierdzenie, iż woda jest nam niezbędna do życia, to dziś dla każdego oczywistość, coś naturalnego. – Aby zachować dobre zdrowie, musimy jej wypić co najmniej dwa litry dziennie, spożywamy ją z pokarmem, z owocami, warzywami, ale też mięsem czy produktami zbożowymi – stwierdza prof. dr hab. Zbigniew M. Karaczun z Katedry Ochrony Środowiska i Dendrologii SGGW, ekspert Koalicji Klimatycznej. – Potrzebujemy jej do zachowania osobistej higieny i utrzymania czystości otoczenia. Dlatego też nie ma wątpliwości, że wraz ze wzrostem liczby ludzi wzrasta także zapotrzebowanie na nią. Nie tylko na potrzeby indywidualne. Woda jest niezbędna dla produkcji wszystkich wykorzystywanych przez nas produktów i towarów. Spowodowane zmianą klimatu zaburzenia gospodarki wodą należy uznać za jedno z najważniejszych zagrożeń dla bezpieczeństwa żywnościowego świata.

Niestety, nie lubimy ostrzeżeń

Niestety niechętnie przyjmujemy, że jednym z powodów zmian, których konsekwencją stać się może brak wody, jest m.in. nasza działalność. Tu, na ziemi, w naszym ogródeczku, w naszym mieście, na naszej ulicy, na zabetonowanym placyku.

Jeśli nie zmienimy naszego podejścia do wykorzystywania zasobów przyrodniczych, jeśli nie podejmiemy rzeczywistych i skutecznych działań na rzecz powstrzymania, spowodowanej naszym postępowaniem zmiany klimatu, to pytaniem nie będzie, czy nam zabraknie wody, ale kiedy jej zabraknie. A zabraknąć jej może już wkrótce. Taki jest wniosek ekspertów.

Co możemy zrobić u siebie?

Gdy świat zastanawia się, bada różne możliwości, także wykorzystanie wody morskiej, odsolonej do celów gospodarczych czy przemysłowych, powinniśmy być blisko tych pomysłów. W laboratoriach ćwiczy się różne technologie, m.in. w Izraelu, w Turcji. Wierzyć należy, iż badania takie przyniosą oczekiwane rezultaty i kiedyś wodą z Morza Bałtyckiego czy z Jeziora Bałtyckiego, która popłynie rurociągiem wzdłuż Wisły będziemy podlewać przydomowe ogródki, utrzymywać parkową zieleń,  czystość ulic, jezdni, chodników, witryn sklepowych, będziemy ją czerpać dla celów gospodarczych, w myjniach samochodowych, w higienie osobistej. Nie ma w tym żadnej fikcji. Natomiast dla celów spożywczych zachowamy w głębokiej rezerwie wody głębinowe, ale to już odrębny temat.

Strumyki, rzeczki, potoki, zdroje

Płyną w okolicy, przepływają przez Brodnicę. Zmierzają wszystkie do Drwęcy.  Rzeczki, potoki, strugi mają swoje ujście do Drwęcy – z reguły – w obrębie miasta. Przykład pierwszy z brzegu: wypływająca z Wysokiego Brodna Struga Brodnicka przepływa w sąsiedztwie Starostwa Powiatowego, Urzędu Miasta, często przejeżdżamy lub przechodzimy przez most przy ul. Kamionka, wędrujemy parkiem wokół dawnego zamku krzyżackiego. Nie trzeba spoglądać na mapę. Kolejny strumyk ma swoje źródła na Moczadłach, trzeci, przecinający ul. Wyspiańskiego – w jeziorze w pobliżu Szczuki. Można wyliczać. Jak je wykorzystać?

Zdaniem fachowców spiętrzać gdzie się da, rozprowadzać wodę gdzie się da, tworząc kolejną sieć dystrybucji wody z przeznaczeniem dla parków, przydomowych ogródków.

Co uzyskujemy? Przede wszystkim, także w skali lokalnej, powstrzymujemy stepowienie, tworzymy warunki asymilacji dwutlenku węgla – lasy, skwery zielone. Podlewając ogródki zwiększamy zasoby wód głębinowych, ponieważ woda w ten sposób uzyskana pozostaje w ziemi! Nie popłynie na zmarnowanie – przez Drwęcę do Wisły i do Bałtyku.

Oczywiście, nic z nieba nie spadnie – trzeba budować wodociągi, takie same jak do transportu wody pitnej. Po prostu trzeba zaprojektować, zainwestować, ale innej drogi nie ma. Proces stepowienia będzie postępował, a jednak im szybciej i dłużej będziemy przeciwdziałać, tym później to nastąpi. Dodajmy – lepszych i tańszych rozwiązań, takich na wyciągnięcie ręki, nie widać. Na takie właśnie inicjatywy powinny płynąć pieniądze – nomen omen –  strumieniami.

Tekst i fot. (wind)

Fot. Ten strumyk przecinający ul. Wyspiańskiego, na swoje źródła w wodach Jeziora Szczuckiego, w okolicach Szczuki



Skip to content