Ściany słomiane i wodne – recepta na nieprzyjemny zapach
Ścieki i osady to nie drogeria, perfumeria. Do oczyszczalni najłatwiej doczepić odory i fetory, smród, bo skojarzenie jest proste. Jednak przyczyny owego stanu nasączenia powietrza mogą być dla wielu nieoczekiwane.
Oczywiście, można pójść na skróty – przyjmując określoną tezę i do niej dorobić uzasadnienie. Tak próbuje się czynić na przykład w stosunku do brodnickiej Oczyszczalni Ścieków, która jest od strony organizacyjnej częścią składową Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Teza brzmi tak: śmierdzi wszystko, najbardziej kompostownia, a śmierdzi bo zbudowano wielką halę-wiatę, gdzie gromadzone są odpady, zatem w błoto, a raczej w kompostownię wyrzucono milion złotych.
Do tak postawionej tezy można by jeszcze dorzucić, że pieniądze na tę inwestycję poszyły z kieszeni podatników, akcentują koniecznie określony wniosek typu: za ten smród płacimy z własnej kieszeni! Cała Brodnica płaci, nie tylko Ustronie, Podgórna, Grażyny i inne, bliższe okolice!
Do rzeczy – kompostownia jest pod dachem. W ten sposób łatwiej neutralizować, przerabiać osady pozostałe po ściekach miejskich i wiejskich, z Brodnicy i gmin okolicznych, z fabryk i z każdego naszego kibla (dla elegantów: z ubikacji). Gdyby osady gromadzono na otwartym powietrzu mielibyśmy do czynienia z wielkim procesem gnicia, w konsekwencji z fetorem o trudnej do opisania gęstości.
Kiedyś, gdy budowano kanalizację, a był to rok 1908, wszystko wiązało się z oczyszczalnią położoną przy ul. Kościelnej, ścieki spływały siecią z góry w dół miasta. Nie było potrzeby stosowania przepompowni. Dziś przepompowni jest bez liku, bo powstały nowe okoliczności, Brodnica rozbudowała się, rozrosła, powstały nowe osiedla, nowe zakłady pracy. Przepompownie stały się koniecznością techniczną. Stały się też miejscem, gdzie o wiele łatwiej o uwolnienie (przenikanie) nieprzyjemnych zapachów. Dzieje się tak z różnych powodów, a wymienimy tylko jeden z nich: zrzut ścieków fabrycznych, trucizny, które oczyszczalnicy w swoim żargonie nazywają ostrą chemią. Z nimi biologia sobie już nie radzi. Nie robi się tego seryjnie, ale czasami, nieoczekiwanie, tak jakby ktoś puścił bąka w towarzystwie i spojrzał w sufit…
– Natomiast jeśli chodzi o kompostownię muszę powiedzieć zdecydowanie, iż nieprawdziwe jest stwierdzenie, że pełzające stamtąd zapachy są trujące, oddziaływujące na zdrowie człowieka – mówi inż. Stanisław Wiśniewski, szef brodnickiej Oczyszczalni. – Zasięg realnego oddziaływania ewentualnych substancji trujących kończy się na leśnym ogrodzeniu naszego obiektu. Przyznaję, zapach niekomfortowy pojawia się, stąd nasze działania mające na celu dalszą jego minimalizację.
Już w tej chwili stawiana jest słomiana ściana, z grubych bel, która wytłumi, przechwyci wszelkie odory, smrody i fetory (niepotrzebne skreślić – przyp. B.D.) z kompostowni. To jednak rozwiązanie tymczasowe. Nadal trwa jednak dyskusja techniczna, a jej wynikiem może być decyzja o ustawieniu tzw. ściany wodnej, którą obrazowo można porównać do szeregu fontann. Dwa rzędy dysz pochłoną nieprzyjemne zapachy. Stuprocentowej skuteczności jednak się nie osiągnie, a nikt nie zamierza perfumować osadów. Zawsze zdarzy się okoliczność, że wiatr powieje właśnie w naszą stronę…
– Jeżeli przeprowadzimy wszystkie prace osłonowe z oczyszczalni powinien pojawiać się specyficzny zapach kwitnącego bagna lub końskiego obornika, a to nie są zapachy zniewalające – dodaje inż. Stanisław Wiśniewski.
Na koniec brutalna statystyka: w najmniejszym stopniu śmierdzą kompostownia i osady na oczyszczalni ścieków, swoje robią ścieki surowe, czyli tzw. ostra chemia, najbardziej uciążliwe miejsce to jednak wysypisko śmieci. I teraz, niech każdy z przedsiębiorców, właścicieli fabryk, zanim spuści głowę ze wstydu i ścieki do sieci niech zapyta samego siebie: co złego zrobiłem, co ode mnie zależało?
(JD)