Studzienka ta i tamta
Bardzo często, przy okazji jakichś awarii, których skutki widoczne są m.in. wokół studzienek, powiadamia się pogotowie „Wodociągów”. Tak postępują przypadkowi przechodnie, mieszkańcy z sąsiedztwa, także policja.
Na sygnał, służby pełniące w „Wodociągach” dyżur całodobowy, reagują natychmiast. Tyle tylko, o czym nie wszyscy wiedzą, studzienki dzielimy na kanalizacyjne i wodociągowe, także telekomunikacyjne, a więc mające swego właściciela, operatora.
– Trudno wymagać, aby każdy znał się na specyfice infrastruktury komunalnej – mówi Henryk Zdunkowski, prezes MPWiK. – My reagujemy niezależnie od tego o jaką studzienkę chodzi. Tę naszą, wokół której rozpoczynamy pracę i inną, należącą do innego właściciela. Z tym, że przy włazach, które świadczą o innym przeznaczeniu studzienki, ustawiamy zwykle pachołki, zabezpieczamy teren, by to miejsce nie stanowiło zagrożenia dla ruchu pieszego czy samochodowego. Przy sprawach związanych z naszą infrastrukturą robimy niezbędne prace wynikające z przyczyn takiej czy innej awarii.
Pogotowie „Wodociągów”, jako służby szybkiego reagowania, jeżdżą też na wezwanie do typowych studzienek kanalizacyjnych czy wodociągowych, ale należących do innego właściciela, np. do „Kombudu” na osiedlu 700-lecia. I to jest naturalne. Przy innych awariach, związanych ze studzienkami innego przeznaczenia – załóżmy, że nieoczekiwanie powstaje dziura w ziemi – reakcja też jest właściwa, ale ma jedynie charakter profilaktyczny.
(JD)