Studzienka w środku jezdni
Tak jest od lat, do tego się przyzwyczailiśmy. Ale czy tak być musi? Czy działa to jakieś prawo?
Studzienka w środku miasta, czyli sieć kanalizacji biegnąca środkiem jezdni, powoduje różne problemy związane i z wygodą jazdy, także z bezpieczeństwem. Kiedyś tak budowano, szczególnie w małych miastach, gdzie ruch był znikomy, gdzie toczył się jeden samochód na godzinę, a transport podstawowy to był wóz konny.
Nadszedł jednak czas taki, który pojęcie transportu i komunikacji poszerza w sposób niepojęty dla pamiętających lata 60. minionego wieku. Choćby!
Niektórzy kierowcy pytają, już tylko z ciekawości, czy tak musi być, czy są jakieś reguły organizacyjno-prawne, aby sieć kanalizacji biegła pod jezdnią, aby pokrywy-włazy położone były akurat na trasie jazdy?
– Nie ma takich ograniczeń czy nakazów – mówi Henryk Zdunkowski, szef brodnickich „Wodociągów”. – Nawet bezpieczniej i łatwiej byłoby sadowić kolektory, studzienki na poboczu, na ciągu spacerowym. Jednak tego co jest już nie zmienimy. Można natomiast zastanowić się i przedłożyć taki projekt na powstających osiedlach, projektowanych nowych ulicach. Oczywiście, zgadzam się, że właz nie musi być na trasie, ale na poboczu. Trzeba zachować tylko odpowiednią kolejność prac. Najpierw ułożyć to, co najgłębiej, a więc sieć kanalizacji sanitarnej, potem sieć wodociągową. Można tak to zaprojektować.
Dla wielu z nas będzie to odkryciem, iż rzeczy proste i oczywiste nie zawsze bywają do końca rozpoznane. Tu ważna uwaga – „Wodociągi” nie narzucają planistom konkretnych rozwiązań, wydają jedynie warunki do projektowania. Warto zatem zostawić jezdnię gładką, pozbawioną wystających nieraz pokryw, które na domiar złego, muszą wytrzymać nacisk co najmniej 40 ton. A ciężki transport i tak, niestety, zrobi swoje. O złomiarzach nie wspominając.
(JD)