Informacje prasowe

22 cze Jeżeli się nie opamiętamy. To nie fatamorgana

Kilkanaście lat temu francuscy i niemieccy klimatolodzy ostrzegali świat przed skutkami zmian klimatycznych. Prognozowano moment przełomowy wskazując na rok 2050. To był sygnał zbyt optymistyczny. Dzisiaj miny nam zrzedły.

Widzimy co się dzieje tu, wokół nas. Nie na krańcach świata, nie w Afryce czy Azji, ale tuż za naszym domem, choćby na Pojezierzu Brodnickim. Jeżeli temperatura powietrza sięga 36 stopni C w cieniu, a odczuwalna przekracza granicę wyobraźni, coś się zaczyna dziać, nie tylko w naszej głowie.

Tu, gdzie mieszkamy blisko meandrujących rzek,  wody nigdy nie brakowało, co nie oznacza, że nasza wyobraźnia oderwała się od problemu wód w najszerszym tego słowa ujęciu. Z latami, nareszcie  rozumiemy istotę wód gruntowych, wód powierzchniowych, wód deszczowych itd.. Zbiorniki retencyjne, systemy wodociągów, poldery, używanie wody do celów technicznych, czy spożywczych to nie są pojęcia nieznane.

Obawę budzą – i słusznie – każde zjawiska ekstremalne, rzeczy których nie znamy. Tak było w pamiętny weekend 19/20 czerwca, a jak będzie za chwilę? Eksperci, znawcy problemów związanych z szeroko pojętą technologią wody, przewidują, iż skutki zmian klimatycznych zasadniczo zauważymy nie około roku 2050, ale za 8 – 10 lat (słownie: za osiem-dziesięć lat). Pisząc te słowa, w oparciu o wiedzę mi przekazaną przez znawców tematu, przyznaję, że chciałbym aby to nie była prawda. Tu mała dygresja: fakt, że piszę te słowa gdy pada deszcz niczego nie zmienia.

Jaka jest rada? Ograniczajmy betonowanie powierzchni, bo zieleń jest „milsza” dla oka niż szarość. Budujmy ujęcia wód powierzchniowych, twórzmy sieć do  utrzymania, czy podlewania ogródków, parków i czego tylko się da. Woda tak zużyta w tych systemach przesiąknie do wód gruntowych – ten proces trochę potrwa, ale tej wody nie zgubimy,  ona do nas powróci, nie trafi do rzeki, a rzekami do morza. Może się uda uratować kilkadziesiąt lat naszej cywilizacji? Może uda się zaoszczędzić najcenniejsze zasoby – wody głębinowe!!! Tu wyjaśnienie: woda z głębi ziemi to dar- nie ma dużych wymagań. Woda z rzeki lub jeziora jest znacznie trudniejsza do uzdatnienia, chociaż takie systemy funkcjonują. Kilkadziesiąt lat to dokładnie tyle, abyśmy „nauczyli się” korzystać z wody morskiej do celów spożywczych.

Podlewając roślinność, w przykładowym, przydomowym ogródku, w parku, w ogródku warzywnym dajemy roślinom szansę przeżyć okres suszy, możliwość zajęcia się przeróbką dwutlenku węgla na tlen i to jest argument nie do obalenia. Z pewnością nie zabraknie projektów technologicznych, ułatwiających systemowe stworzenie takiego dobrodziejstwa. To jest możliwe. Inna propozycja, powiedzmy, że tymczasowa – nie wstyd przejść się po warzywniaku z wiaderkiem czy konewką z wodą deszczową z beczki. Ratujmy się, ratujmy nasz najbliższy świat.

Jeżeli wśród kamieni milowych, na które rząd nasz się zgodził i złożył swój podpis, znajdują się – a myślę, że na pewno – i takie, które dotyczą spraw klimatycznych, trzeba po nie sięgnąć w pierwszej kolejności.

Tekst i fot. Bogumił Drogorób

Read More

16 maja Czy to możliwe? Takie szambo!!!

Co zrobić z szambem, które przestało już być użytecznym obiektem w naszych gospodarstwach na wsi, ale także i w mieście? Pytanie nie jest naiwne, ani bezpodstawne, a rozwiązanie – jak się wydaje – na wyciągnięcie ręki.

Kiedyś było potrzebne. Zastępowało brak sieci kanalizacyjnej w terenach wiejskich, a także na działkach miejskiego obszaru, gdzie przez lata budowaliśmy swój dom. W jakimś sensie sprawdzało się, natomiast poprzez fakt gromadzenia w nim – delikatnie rzecz nazywając – pozostałości po naszym codziennym życiu, naszej fizjologii, nabierało zupełnie innego znaczenia. Pojemność znaczenia słowa SZAMBO, stała się tak wielka jak jego głębokość.

Szambo stało się nie tylko obiektem koniecznym, służącym w dobrze funkcjonującym gospodarstwie, ale też obiektem rozmaitych, także żartobiliwych kombinacji językowych – przede wszystkim semantycznych i socjologicznych. Znana jest, także w twórczości literackiej, postać szambonurka. Szambo przedostało się do polityki, m.in. dzięki politykom, a także publicystom, może określać zachowanie grupy ludzi, pewnych instytucji… Ale dość dygresjom!

Nas interesuje inna funkcja dla szamba, wykopanej kiedyś dziury w ziemi, zabezpieczonej betonowymi kręgami, innym materiałem. Dodajmy od razu, iż nie jest to jakiś nowy pomysł, z sufitu wzięty. Jeżeli obiekt ten, szambem zwany, poddamy oczyszczeniu, doprowadzimy do niego – poprzez niewielką sieć rur – wodę deszczową opuszczającą rynny (domu, garażu, wiaty, obory), uzyskamy znakomity efekt w postaci zbiornika wody deszczowej, którą możemy rozporządzać. Dla przykładu – podlewając ogródek, utrzymując trawnik, pielęgnując kwiaty itp. Działamy z głową i ekologicznie. Atutów tej inicjatywy jest więcej, zapewniamy.

                                                       *

W Wikipedii czytamy m.in. iż pochodzenie wyrazu szambo związane jest – rzekomo – z francuskim nazwiskiem Chambeau. Ta wątpliwość nie zostaje rozwiązana, nie jest rozwijana, nie ma słowa ani z kim wiąże się ani kim był noszący owo nazwisko.  Wzorem innego skojarzenia można zaryzykować stwierdzenie, że Francuzi wykorzystali zwykłe, polskie szambo, by stworzyć wrażenie, iż słowo pochodzi od człowieka zwanego Chambeau. W końcu to Polacy nauczyli Francuzów jeść widelcem, więc… 

Tekst i fot. (wind)

Fot. Zbiornik deszczówki w postaci beczki już funkcjonuje, może warto pokusić się o coś większego? Na pewno nadaje się do tego ta dziura, wyłożona betonowymi kręgami, z zieloną pokrywką.

Read More

25 kw. Święto w tle. Komunalni na służbie

Wielu mieszkańców nie zdaje sobie sprawy jak istotna dla ich codziennego życia, funkcjonowania miasta, jest branża, którą nazywamy komunalną. Komunalna, czyli miejska,  jest sieć wodociągowa, kanalizacyjna, komunalne są kolektory, a w tzw. komunalce pracują specjaliści o wyjątkowej wiedzy.

Niektórzy z nas myślą, że woda w kranie płynęła od zawsze, ale skąd? Oczywiście, ze ściany! Że ścieki gdzieś tam sobie lecą i tak musi być. Nawet rządzący w czasie pandemii nasze przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne pominęli, chodzi tu o szczepienia i zabezpieczenie środków ochrony osobistej z rezerw narodowych, gdy ich brakowało na rynku. Tu istotna dygresja –  trzykrotnie przedsiębiorstwa składały stosowne pisma o zabezpieczenie maseczek, płynu dezynfekcyjnego, kombinezonów. Nie było żadnego, spodziewanego odzewu, a podobno komunalnym firmom to przysługiwało, jak przysłowiowa micha dla psa (w wersji bankowca jak psu buda – przyp. B.D.) 

Firmy komunalne zalicza się do przedsiębiorstw infrastruktury krytycznej, ale co to tak naprawdę znaczy? Co by się stało jak by w kranie zabrało bieżącej, bezpiecznej wody lub ścieki nieoczyszczone wylewały się do rzeki lub, co gorsza, wylewały się na ulice, czy chodniki – szpitale przestałyby normalnie funkcjonować oraz zakłady takie jak: piekarnie, gastronomia, zakłady produkujące żywność miałyby duży problem.

Podstawą funkcjonowania przedsiębiorstw komunalnych są ludzie, fachowcy, którzy na co dzień – w dzień i w nocy serwisują, konserwują, nadzorują i usuwają awarie, udrażniają kanalizację (zapchaną przez bezmyślność użytkowników przez chusteczki, patyczki do uszu, podpaski i inne odpady nie rozkładające się w wodzie). Dbają, aby ten proces był ciągły i nieprzerwany, których z dnia na dzień nie da się zastąpić.

W dobie pandemii była i jest nadal groźba zakażeniem, kwarantanną lub izolacją co potencjalnie stwarza zagrożenie znacznego braku kadrowego. Nie ma szkół, które są w stanie w pełni takiego pracownika wyszkolić i nie każdy taką pracę chciałby wykonywać, szczególnie w zakresie obsługi oczyszczalni, serwisowania sieci kanalizacyjnej, obsługi przepompowni ścieków. Praca ta jest zdecydowanie służbą, taką jaką pełni opieka zdrowia, policja, wojsko, czy straż pożarna.

Warto o tym pamiętać nie tylko w dniu wyjątkowym – 10 maja komunalni mają swoje święto: Dzień Komunalnika. Oczywiście w tym dniu nikt nie będzie świętować, to raczej sygnał dla mieszkańców o trudach tej pracy i służby. Wszyscy pracujący w branży komunalnej  jak każdego dnia staną do swych zajęć, gotowi wyjechać na interwencję. Po prostu – taka praca, taka służba. Warto o tym pamiętać.

Tekst i fot. (wind)


Read More

01 kw. Kranówka najlepsza. Czy warto zmiękczać wodę?

Po raz kolejny wracamy do tematu stawiając pytanie, niemal na ostrzu noża: woda twarda czy miękka? Z reguły pierwsi do odpowiedzi wyrywają się marketingowcy pracujący dla producentów rozmaitych filtrów, instalowanych w kuchni od ręki!

Problem można rozpatrywać w kategoriach lokalnych, regionalnych, krajowych, międzynarodowych – po prostu ludzkich. W brodnickich „Wodociągach” – pozostańmy przy tym przykładzie – pracują eksperci o sporym doświadczeniu, także młodzi, o dużej wiedzy akademickiej i praktycznej, dla których problem zawarty w pytaniu, to codzienność, analityczna praca, pole do różnych specjalnych badań m.in. w laboratorium. Mądrość zawodowa przede wszystkim – z takim nastawieniem do rzeczywistości się poruszają.

Według ich wiedzy i doświadczenia instalowanie urządzeń do zmiękczania wody oznacza jej psucie! Niszczenie jej walorów. Co zyskujemy, zgadzając się na instalowanie filtrów, różnego rodzaju zmiękczaczy? My – nic. Ochraniamy w ten sposób urządzenia, które nam służą w życiu codziennym, a więc pralki, zmywarki itp. My natomiast tracimy zdrowie. Taka jest prawda, bywa, że okrutna. O czym pierwsi dowiadują się nasi najbliżsi, po dwunastu, piętnastu latach.

Co powinniśmy wiedzieć, żeby głupio nie postępować? Woda, ogólnie rzecz ujmując, zawiera sporo minerałów. Wśród nich najważniejszą rolę odgrywają wapń i magnez. Według ostatnich badań, prowadzonych w Brodnicy na ujęciach wody wnika, że na Ustroniu wskaźnik zawartości magnezu (w miligramach na 1 litr) wynosi 15,7, na ujęciu w Karbowie – 12,6. Jeśli chodzi o wapń, odpowiednio: na Ustroniu 109,6, na Karbowie 109,8.  Dokonywane są także pomiary zawartości sodu, a także pomiary twardości określane w tzw. stopniach niemieckich. Wyniki tych pomiarów dają gwarancję, iż woda z ujęć na Karbowie i Ustroniu, w tej postaci z jaką mamy do czynienia otwierając kran, jest bardzo dobrej jakości.

Co się dzieje natomiast, gdy woda zostaje pozbawiona magnezu, gdy tego składnika zabraknie, gdy zabraknie wapnia? Mężczyznom grozi zawał, wieńcowka, a panowie w wieku ok. 50 lat swojej szansy na męskość mogą szukać jedynie w niebieskiej pastylce.

U kobiet natomiast ujawniają się wszelkie dolegliwości czasu tzw. postmenopauzy, która z kości robi sito.

U każdego, niezależnie od płci, nadpobudliwość, skurcze mięśni, drżenie powiek, tiki nerwowe uzupełniają ich kondycję.

Przy nerwowym trybie życia – jak choćby teraz, w czasach pandemii, czy agresji Rosji na Ukrainę – po dziesięciu-dwunastu latach, stwierdzamy wszyscy – i panie, i panowie – że coś jest nie tak.

Wróćmy raz jeszcze do urządzeń sprawczych owego stanu: otóż po zainstalowaniu aparatów zmiękczających, już następnego dnia narażamy się na spożycie wody zawierającej duże ilości sodu, a sód ruguje inne metale z ich własnych soli. Konsekwencją działań tych dziadowskich – nazywając rzecz po imieniu – urządzeń jest zmiękczenie wody aż o ok.15 stopni niemieckich, dokładanie sodu do wody. Pamiętajmy, że woda zawierająca już ok. 100 mg sodu w 1 litrze jest po prostu niebezpieczna.

Na zakończenie jeszcze jeden akcent, wcale nie uboczny – mikroplastik. Dla bezpieczeństwa, jak nam się wydaje, kupujemy wodę w opakowaniach plastikowych. Nie zastanawiamy się jak długo trwa transport ze źródła przez napełnianie, składowanie, przewóz. Nie zastanawiamy się jak długo ta plastikowa butelka do mnie jedzie. Tydzień, a może miesiąc? I co dalej? Puenta nie jest optymistyczna: nie ma takiego materiału, który nie przenika do krwiobiegu.

Fatalizm? Nie! To tylko zwrócenie uwagi na to, że jak jest w miarę dobrze, to koniecznie trzeba to popsuć. Tyle, że ktoś za to odpowiada, ale to już kwestia dla prawnika. Tekst i fot. Bogumił Drogorób

Read More

04 mar Biuro Obsługi Klienta

W brodnickich „Wodociągach” zakończono ważną – przede wszystkim dla klientów – inwestycję.

Z reguły, gdy opisujemy inwestycyjny krajobraz brodnickiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, pokazujemy budowy rozmaitych obiektów w różnych miejscach wiejskiej czy miejskiej przestrzeni. Tak właśnie kojarzone są w społecznym odbiorze projekty realizowane w MPWiK. Są jednak także inne, może nie tak ekspresyjnie pokazywane, ale niezwykle ważne dla klientów – nas, mieszkańców Brodnicy. Nas wszystkich, korzystających z sieci kanalizacyjnej, z sieci wodociągowej.

Na nowe Biuro Obsługi Klienta przeznaczono pomieszczenia znajdujące się w budynku administracji MPWiK przy ul. Ustronie. Po krótkiej modernizacji i remoncie, biuro funkcjonuje i działa, świadcząc usługi  przez doświadczoną – a jakże – kadrę tego przedsiębiorstwa.

– Bardzo nam miło poinformować o zakończonym remoncie Biura Obsługi Klienta – mówi prezes zarządu MPWiK w Brodnicy Jacek Sochacki. – Wykorzystaliśmy czas zmniejszonego ruchu Klientów – okres pandemii, do przeprowadzenia remontu BOK-u. Nowe biuro charakteryzuje się większą przestrzenią, nieszablonowym designem oraz komfortowym miejscem na rozmowę z naszymi pracownikami. Wyposażyliśmy je w nowoczesny sprzęt komputerowy, nie zapominając przy tym o osobach starszych, które w trakcie rozmowy będą mogły wygodnie spocząć. W nowym Biurze Obsługi Klienta znajdziemy także Kasę, gdzie będziemy mogli opłacić rachunek. Do dyspozycji mieszkańców przygotowaliśmy cztery stanowiska bezpośredniej obsługi, w tym jedno dla osób ze szczególnymi potrzebami wyposażone w pętlę indukcyjną i dostęp do tłumacza języka migowego. Mamy nadzieję, że nowe biuro spodoba się mieszkańcom Brodnicy. Zmieniamy się dla Was na lepsze! 

Tekst i fot (wind)

Read More

05 sty Niebezpieczne mikrozanieczyszczenia. Woda się obroni?

Leki przepisywane nam przez lekarzy specjalistów, lekarzy rodzinnych skutkują pozytywnie na nasze zdrowie, poprawiają nasze bezpieczeństwo zdrowotne, mają także inne, z reguły negatywne skutki uboczne.

Środowisko – najogólniej rzecz ujmując – wchłania farmaceutyki, wydalane przez nasz organizm w różnorodny sposób. Wśród nich są m.in. aktywne biologicznie związki, leki na receptę i bez recepty, kosmetyki, suplementy i odżywki spożywcze, leki niesteroidowe i przeciwzapalne. Statystyka z roku na rok, niestety, jest coraz bardziej dynamiczna.

Jak wyglądają drogi  przedostawania się leków do naszego naturalnego  środowiska? Do wód powierzchniowych i wód gruntowych, oczywiście po oczyszczeniu, trafiają z przemysłu farmaceutycznego, z branży medycznej (szpitale, kliniki, ośrodki zdrowia), a także z weterynarii i rolnictwa.

Dla skutecznej degradacji farmaceutyków w środowisku najważniejszy jest czas, a na ten wpływ mają takie elementy jak: stężenie leku, struktura chemiczna związku, skład i struktura gleby lub osadu, zdolności sorpcyjne, skład chemiczny środowiska, obecność innych źródeł węgla, materii nieorganicznej, dostępność tlenu i mikroorganizmów, wreszcie temperatura. W tym miejscu istotna dygresja – zimą przy niskich temperaturach procesy biodegradacji i fotolizy zostają zahamowane.

Leki oczywiście wpływają na organizmy wodne m.in. poprzez wysoką toksyczność dla fitoplanktonu i bentosu, badania ujawniły także uszkodzenia nerek oraz zmiany w skrzelach u pstrąga tęczowego. Działania estrogenów z kolei powodują feminizację samców ryb wynikiem czego jest spadek płodności, obserwuje się też zmiany patologiczne w budowie i funkcjonowaniu męskich gonad.

Usuwanie farmaceutyków z wód i ścieków to niezwykle ważne zadanie dla przedsiębiorstw komunalnych – przyjąć to należy jako podstawę działania w celu ochrony środowiska. Dzieje się tak poprzez filtrację na węglu aktywnym, filtrację membranową, ozonowanie, fotolizę UV, chlorowanie itp.

Naukowcy z Uniwersytetu Rolniczego im. Hugona Kołłątaja w Krakowie, pod kierunkiem prof. dr hab. inż. Jana Pawełka, przedstawiając bilans swoich badań, zwrócili szczególną uwagę, iż coraz większy problem dla środowiska  stanowią farmaceutyki zaliczane do grupy zanieczyszczeń budzących największy niepokój. Zachęcają do podjęcia działań legislacyjnych, które określą dopuszczalne wartości stężeń farmaceutyków w wodach i ściekach oczyszczonych, do doskonalenia prowadzenia gospodarki lekami w zakresie ich używania i utylizacji niewykorzystanych środków. Stwierdzono również, że działania podejmowane podejmowane przez Komisję Europejską idą w dobrym kierunku, rodzą nadzieję kompleksowego podejścia do problemu. Ważne przy tym są lokalne inicjatywy m.in. w laboratoriach badawczych, działających w regionalnych przedsiębiorstwach komunalnych. W zakresie farmaceutyków laboratorium przy oczyszczalni ścieków w brodnickim MPWiK, aktualnie nie prowadzi, zlecając te zadanie wyspecjalozowanym firmom zewnętrzym. Dodajmy, że są to badania niezwykle kosztowne. Osobnym tematem są kwestie legislacyjne – to zadania dla posłów z bliskiego nam regionu, niezależnie od opcji politycznej. Zachęcamy zająć się tym problemem na forum parlamentu.

Oprac. (wind)

Read More

08 gru Plastikowa butelka z wodą

Coś nam zagraża!

W plastikowej butelce mamy wody mineralne, nieskogazowane, niegazowane, z bąbelkami, sokami warzywnymi i owocowymi. I mnóstwo pożywienia, oczywiście dla ludzi. Jesteśmy przekonani, że nic nam nie zaszkodzi, nie odczuwamy żadnych dolegliwości. I tak nam dobrze.

Czegoś jednak brakuje w tym zestawie, zapakowanym w plastikowe butelki. Przede wszystkim wiedzy. Warto ją poznać, o czym przekonują badania dwójki naukowców z Politechniki Śląskiej: dr inż. Katarzyny Moraczewskiej – Majkut oraz dr inż. Witolda K. Noconia. Hasłowo ta przeogromna wiedza ujęta jest jednym słowem: mikroplastik.

W roku 2019 produkcja tworzyw sztucznych na świecie wyniosła 368 milionów ton, w Europie  szacowano na  50,7 miliona ton, Polska jest w tym rankingu na 6 miejscu, po Niemczech, Włoszech, Francji, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii.

Mikroplastik tworzą cząsteczki plastiku (tworzyw sztucznych) mniejsze od 5 mm. Dla potrzeb nauki badacze przywołują jeszcze inne rozmiary nazywając je m.in. makroplastikiem, mezoplastikiem, mikroplastikiem, nanoplastikiem.

Skąd to się bierze?

Mikroplastik pierwotny to nic innego jak plastikowe cząstki, produkowane w mikrorozmiarze, bezpośrednio uwalniane do środowiska. Główne źródła ich powstawania pojawiają się  np. podczas prania syntetycznych ubrań (35 proc.), ścierania opon samochodowych podczas jazdy (28 proc.), zawiera je także pył miejski (24 proc.) Z kolei mikroplastik wtórny powstaje z rozpadu  większych kawałków na mniejsze. Stanowi on 69-81 proc. mikroplastiku pływającego po morzach i oceanach.

W środowisku wodnym najpowszechniejsze postaci mikroplastiku to polietylen (folie, pojemniki, liny do wsponaczki, żyłki wędkarskie), polipropylen (opakowania na produkty spożywcze, butelki, części samochodowe, zabawki), politereftalan (butelki, tkaniny, polar). Przykłady można mnożyć.

Mikroplastik – zagrożenia

Zaliczany jest do substancji niebezpiecznych dla żywych organizmów, szczególnie dla organizmów wodnych. Gromadzi na swojej powierzchni mikrozanieczyszczenia, które często mają właściwości mutagenne i toksyczne. Dodawane do włókien barwniki i plastyfikatory mogą być potencjalnie rakotwórcze, łatwo mogą przenikać przez błony komórkowe.

Naukowcy sygnalizują istotne problemy z usunięciem mikroplastiku w trakcie oczyszczania ścieków, choćby z uwagi na dużą odporność na biologiczny rozkład.

Wnioski na dziś,

dla środowisk naukowych badających owe problemy to m.in. badania monitoringowe,  współpraca ośrodków naukowych i szeroko pojętego przemysłu w aspekcie ograniczenia emisji i eliminowania ze środowiska mikroplastiku, przede wszystkim świadomość ekologiczna.

Młodzież brodnickich szkół ponadpostawowych, licealnych, a także występujących w Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego bardzo poważnie podchodzi do spraw związanych z ekologią. Mamy na to setki przykładów, iż nie są to wyłącznie działania akcyjne. Warto zatem zastanowić się nad szerokim programem przekazywania wiedzy – o tej przysłowiowej, plastikowej butelce, jaki ma wpływ na nasze zdrowie, ile szkód może nam uczynić, naszym organizmom ten paskudny mikroplastyk. Brodnickie „Wodociągi” otwarte są na tego rodzaju współpracę, mając doskonałą kadrę czy to w laboratorium, czy innych jednostkach zajmujących się technologią oczyszczania ścieków, przesyłem wody itd. Oprac. i fot. (wind)

Read More

04 paź XV Konferencja „Metody Zagospodarowania Osadów Ściekowych” w Kołobrzegu

Jubileuszowa konferencja związana z gospodarką osadami ściekowymi zgromadziła przedstawicieli świata nauki z uczelni polskich i niemieckich, specjalistów praktyków, doświadczonych w procesach technologicznych z przedsiębiorstw komunalnych metropolii a także miast powiatowych.

W kołobrzeskim spotkaniu udział wzięła ekipa z MPWiK w Brodnicy, pracownicy Pionu Technicznego Oczyszczalni Ścieków.

Dla ludzi z branży była to przede wszystkim okazja, aby kolejny raz,  patrząc poprzez pryzmat współczesnej, nowoczesnej gospodarki komunalnymi osadami ściekowymi, dyskutować o szeregu problemów, które finalnie decydują o czystości wód – w przypadku Kołobrzegu, rzecz dotyczy także Bałtyku.  W gronie zaproszonych znakomitych prelegentów, z kraju i zagranicy dyskutowano o oczekujących nas zmianach prawa  krajowego, o uwarunkowaniach i optymalnych technologiach zagospodarowania osadów ściekowych dla różnej skali wielkości oczyszczalni ścieków, wdrażania współczesnych trendów wskazujących osady, jako źródło cennych surowców i substancji, spoglądając jednocześnie na doświadczenia innych krajów UE oraz rozważając możliwości rozwoju i szanse pozyskania niezbędnych funduszy w tym celu.

Mimo iż problematyka konferencji została bardzo precyzyjnie określona, referujący poszczególne tematy naukowcy z Politechniki Warszawskiej, Poltechniki Gdańskiej, Politechniki Łodzkiej, Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, Politechniki Szczecińskiej, Uniwersytetu Rolniczego im. Hugona Kołłątaja w Krakowie  czy WP Walter Consulting skupiali się także na nowych technologiach i koncepcjach dla gospodarki ściekowej, zagospodarowaniu odpadów ściekowych w Niemczech, przekształcaniu osadów ściekowych w produkt nawozowy, czy też – co w niektórych środowiskach budzi kontrowersje – wykorzystaniu osadów ściekowych do nawożenia gleb. Ważne pytania postawiły ekspertki z Instytutu Inżynierii Środowiska i Instalacji Budowlanych dr hab. inż.  Izabella Kruszelnicka oraz dr inż. Dobrochna Ginter – Karmarczyk: Jak skuteczne są oczyszczalnie w kontekście zanieczyszczenia osadów ściekowych cząstkami plastiku? Natomiast dr inż. Ewa Zaborowska z Politechniki Gdańskiej pytała o ślad węglowy oczyszczalni komunalnych stosujących różne metody zagospodarowania osadów.

Patrząc z perspektywy Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Sp. z o.o., które musi określać perspektywiczne, konkretne cele inwestycyjne swojej działalności aby móc nadążać za trendami i technologiami stosowanymi w innych krajach. Prawodawstwo  musi nie tyle towarzyszyć inicjatywom technologicznego rozwoju tej branży, ale zdecydowanie go wyprzedzać. To niezwykle istotne zadanie, o czym także dyskutowano w Kołobrzegu.

Obok referatów przewidziano także  wizytę w Goleniowskich Wodociągach i Kanalizacji Sp. z o.o. w Goleniowie, gdzie uczestnicy konferencji mieli okazję zapoznania się z realizowaną tam inwestycją i interesującym rozwiązaniem w zakresie zagospodarowania osadów ściekowych, jako źródła biogazu przekształcanego w energię elektryczną dla potrzeb własnych oczyszczalni i certyfikowanego nawozu.

Oprac. Bogumił Drogorób

Fot. Nadesłane, archiwum Konferencji

Read More

07 wrz Oczyszczalnia ścieków

to zespół urządzeń i obiektów technologicznych oraz obiektów towarzyszących (niezbędnych dla dostarczenia energii, stworzenia odpowiednich warunków pracy obsługi, przebiegu, kierowania i kontroli procesów technologicznych) służących do usuwania zanieczyszczeń zawartych w ściekach. Do zadań oczyszczalni należy również przeróbka i unieszkodliwianie osadów ściekowych  (lub innych zanieczyszczeń stałych) powstających w trakcie  oczyszczania ścieków. Jest nerwem komunalnym miasta, podobnie jak komunikacja, łączność, wodociągi. Niezbędnym!!! Oto kilkanaście epizodów, migawek fotoreporterskich z codzienności na brodnickiej  oczyszczalni ścieków przy ul. Ustronie.

Tekst i fot. (wind)

Read More

17 cze Czy woda w Polsce staje się na wagę złota?

To ważne pytanie zadaje prof. dr Zbigniew Michał Karaczun – polski sozolog, nauczyciel akademicki, niegdyś działacz opozycji w PRL, działacz ruchu ekologicznego, badacz polityki ekologicznej i zarządzania środowiskiem.

Ważny to problem

dla każdego mieszkańca naszego globu, a tym bardziej istotny, gdy stawia go naukowiec, pracujący w Katedrze Ochrony Środowiska i Dendrologii Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Tam bowiem prof. dr Zbigniew M. Karaczun prowadzi swoje badania, a ich wynikami stara się zainteresować także studentów. Idąc dalej – upowszechniając wiedzę, przekazuje swoje refleksje i oceny także podczas rozmaitych konferencji naukowych.

O tym, że następuje zmiana klimatu, widoczna już gołym okiem, nie trzeba już nikogo przekonywać. Dowody są na wyciągnięcie ręki. Niestety, tempo tych zmian jest większe niż się spodziewaliśmy. Jeżeli wzrost średniej temperatury sięgnie 1,5 stopnia C wielce prawdopodobne jest ryzyko braku wody, ryzyko ekstremów pogodowych. Konsekwencje dotyczą także ryzyka chorób. Czy jesteśmy na tym etapie?

Kiedyś huragany,

trąby powietrzne to były zjawiska raczej egzotyczne. Owszem – wichury i burze wywoływały lęk, ale oswoiliśmy się z nimi. Gdy dziś spojrzymy na mapę obrazującą miejsca występowania trąb powietrznych, huraganów o największej sile mamy już ponad dwadzieścia miejscowości i regionów, gdzie przyroda pokazała swoją potęgę m.in. w powiatach starogardzkim, tucholskim, kwidzyńskim, chojnickim, w okolicach Grudziądza, w Wielu, na Pojezierzu Brodnickim – Partęczny, w Warkałach, Puszczy Piskiej, na Południu i we Wschodniej części kraju.

Z badań w okresie 1951-1981 wynika, że susza dopadała nas co 5 lat. Natomiast już między 1982 a 2011 rokiem – co 2 lata. Mniejsza ilość wody wnika do gruntu, większy jest spływ powierzchniowy, większe prawdopodobieństwo  błyskawicznych powodzi tzw. flash flood. Prognozuje się wzrost ilości opadów intensywnych, ograniczenie opadów umiarkowanych, wzrost siły wiatru i rzadsze opady.

Woda jest z nami

każdego dnia. Czy można wyobrazić sobie sytuację, gdy woda stanie się dobrem rzadkim? Niestety, realne zagrożenia już są na horyzoncie. Z badań wynika, że 29,7 proc. kraju zagrożone jest suszą hydrologiczną w stopniu bardzo wysokim i ekstremalnym. Spoglądając na mapę klas zagrożenia suszą hydrauliczną możemy, jako mieszkańcy Pojezierza Brodnickiego, a szerzej Pomorza i Kujaw, nie mieć szczególnych obaw – tereny owe są w klasie niezagrożonej. Ale już w bliskim sąsiedztwie, na wschodnim Mazowszu, w powiecie Sierpeckim, wzdłuż Wisły od Dobrzynia nad Wisłą w kierunku Płocka, sytuacja jest diametralnie inna. Tam spotykamy klasę IV – a więc ekstremalne zagrożenie. Podobne są pewne rejony Dolnego Śląska oraz rejon w Świętokrzyskiem.

Co czynić,

co radzą naukowcy, co można i trzeba zrobić? Przede wszystkim przejąć się tym, co oni mówią, co pokazują, jak tłumaczą zagrożenia. Tu nikt nikogo nie straszy, takie są fakty!!!

Przede wszystkim należy wodę zatrzymać! Poprzez retencję wód powierzchniowych, retencję wód gruntowych i podziemnych, retencję glebową, retencję krajobrazową. Zaleca się przede wszystkim metody nietechniczne. Zmianę polityki melioracji wodnych na politykę prośrodowiskową – wspieranie hamowania odpływu wody i jej zatrzymywanie w ekosystemie (nie odwadnianie i regulacja cieków).

Retencja wód powierzchniowych – tu można się skupić na piętrzeniu wody na rowach i kanałach, odtwarzaniu terenów podmokłych, bagien, mokradeł, regulacji odpływu ze stawów i oczek wodnych, wykorzystaniu retencji dolinowej.

Retencja krajobrazowa z kolei to m.in. odtwarzanie i ochrona oczek wodnych, utrzymanie zróżnicowanego charakteru krajobrazu, zadrzewienia kępowe i szpalerowe, zabiegi przeciwerozyjne, utrzymanie dużej powierzchni torfowisk, mokradeł, bagien itp.

Wspomniane projekty dotyczą tzw. terenu, a co w miastach? Jak działać w skupiskach miejskich?  Tutaj zachęcające są takie projekty: rozszczelnianie powierzchni utwardzonych i zabetonowanych, zatrzymywanie wody opadowej w trawnikach, strukturze zielone, a także w zwyczajnych beczkach, spowalnianie odpływu. Ktoś uważa, że ma pięknie utrzymane podwórko, obejście itd. Położył kostkę, polbruk, woda deszczowa spływa, nie ma żadnej kałuży, nie trzeba chodzić w kaloszach.

No tak, nie trzeba, bo wody już nie ma…

Oprac. (wind)

Read More
Skip to content