Informacje prasowe

30 wrz Tu nie jest drogeria

Kanalizacja, stworzona po to, by ułatwić ludziom życie, by ochronić ich zdrowie, staje się miejscem pozbywania się przedmiotów, będących – najogólniej rzecz ujmując – tzw. symbolem rozwoju naszej cywilizacji. W sieci kanalizacyjnej, także tej brodnickiej, lądują nieprawdopodobne „akcesoria”.

Tak rozpoczynał się artykuł pt. „Z wersalką do ścieku” zamieszczony 31 października 2022 r. na łamach naszego czasopisma. Dziś wracamy do tematu, bowiem sprawy poruszone w owej publikacji dziś postrzegamy zupełnie inaczej.

– Od czasu tej publikacji firma nasza, Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Brodnicy, podjęła kilka inwestycji, zainspirowana treścią tego tekstu – mówi Maciej Dobrosielski, kierownik oczyszczalni ścieków w MPWiK. – Przypomnę, że sprawa dotyczyła odpadów trafiających do kanalizacji miejskiej.

Pytaliśmy wówczas

m.in. o tym co ląduje w obiekcie zwanym muszlą,

w naszym klozecie. O tłuszcze, szmaty, farmaceutyki, o to czy prawdą jest, że do historii opowieści o zawartości sieci kanalizacyjnej przeszły obiadowe resztki, w których stwierdzono obecność m.in. ogóreczków, marcheweczki a także kapustki, innych składników surówki?

Odpady, o których wyżej stanowią problem technologiczny jak i techniczny zarówno dla przepompowni jak i oczyszczalni jako, że nie są ściekami, tylko śmieciami!!!

– Zatem powinny trafić na wysypisko – mówi Maciej Dobrosielski. – Ponieważ jeśli zostaną wyłowione ze ścieków to nadal muszą trafić na wysypisko, z tą różnicą, że już wtedy nie mówię o tym, z którym sąsiadujemy, tylko o wysypisku specjalnego przenaczenia. Tak się obecnie dzieje. Odpady te generują poważne koszty, wliczając w to choćby transport. Dodam tutaj, że wywożone są one poza Brodnicę, nawet poza powiat brodnicki.

Śmieci, które zostały zmieszane ze ściekami, po odseparowaniu uzyskują, zgodnie z procedurą, nowy kod i nazwę. Nazywają się skratkami (taka nazwa istnieje w katalogu odpadów). Stąd konieczna jest specjalna procedura w dalszym z nimi postępowaniu.

Po analizie funkcjonowania urządzeń pracujących w oczyszczalni kierownictwo MPWiK w Brodnicy zdecydowało się na wymianę krat zatrzymujących nieczystości stałe. Nowe kraty zainstalowano w oczyszczalni oraz w centralnej przepompowni, a urządzenia pozwalają zatrzymać śmieci wielkości powyżej 8 mm. Do tej pory ten wymiar wynosił 20 mm. Instalacja nowych krat chroni pompy i oczyszczalnie przed zawartością części stałych.

Po naszym artykule sprzed roku, w którym krytykowaliśmy tych mieszkanców miasta, którzy przez zapomnienie albo z przyzwyczajenia, z premedytacją robili z kanalizacji miejsce, gdzie wszystko można upchnąć, nawet wersalkę. Nie nastąpiła, na szczęście, stagnacja takich poczynań, ludzie zaczęli sobie uświadamiać,

jak wiele zależy od nich samych.

– Po modernizacji i zmianie krat, spodziewaliśmy się, że tych odpadów będzie ze trzy razy więcej, no bo mniejsze kraty więcej zatrzymają. Okazało się, że ich ilość jest mniejsza niż się spodziewano, co oznaczać może, iż edukacja, ekologia codzienności czy też działania prasowe powoli zmieniają świadomość ludzi – stwierdza kierownik oczyszczalni ścieków. – Inaczej mówiąc: z naszego punktu widzenia, jako społeczność, generujemy mniej odpadów.

Ponadto, idąc krok dalej, żeby zmniejszyć objętość odpadów – skratek, MPWiK zdecydowało się na zainstalowanie urządzenia pod nazwą prasopłuczka. Działa ono w ten sposób, że odpady odcedzane ze ścieków kieruje się to tego urządzenia, przepłukuje się wodą po czym następuje ich  prasowanie. W ten sposób uzyskuje się twór podobny do brykietu, który potem trafia do utylizacji poza Brodnicę.  Wypada tu dodać, że owe urządzenia zostały zainstalowanie przez pracowników MPWiK, czyli własnymi siłami, pod nadzorem przedstawicieli producenta.

Separator piasku,

czyli kolejna inicjatywa natury ekologicznej. Wiadomo, że do ścieków trafia sporo odpadów mineralnych. Pochodzić mogą z różnych źródeł: od mycia marchewki, obuwia, aż po ścieki z kotłowni. Cała ta zawiesina opada w piaskowniku po czym wybierana jest przez podnośnik mamutowy w postaci pulpy (piasku zmieszanego ze ściekami). Do tej pory wszystko trafiało do zbiornika, skąd wybierano masę za pomocą koparki, co zwiększało dolegliwości zapachowe. Oczywiście, oczyszczalnia ścieków to nie magazyn wyrobów drogeryjnych i warto uciążliwości chociażby ograniczać. W tym celu zakupiono używane urządzenie i po modernizacji wprowadzono do systemu technologicznego. Pozwala ono na przepłukiwanie piasku i odseparowanie, jako czystego, pozbawionego uciążliwości zapachowych.

– Nasze przedsiębiorstwo działa dla dobra społeczeństwa, mieszakńców Brodnicy, a dobrym przykładem tego jest właściwa reakcja na sygnały od mieszkańców, także krytyczne. Świadomość tego, że sami sobie szkodzimy, staje się coraz bardziej powszechna. Tego typu współpraca jest dla nas zobowiązaniem, a także, w pewnym sensie, oceną naszego działania – mówi Jacek Sochacki, prezes MPWiK w Brodnicy.

Tekst i fot. Bogumił Drogorób

Read More

22 wrz Umowy podpisane. Stacja Uzdatniania Wody w Karbowie!!!

Przypieczętowano wsparcie – łącznie prawie 6 mln złotych – przeznaczone m.in. na instalacje systemów wykorzystujących promieniowanie słoneczne do wytwarzania energii elektrycznej. W naszym regionie Brodnica i Bartniczka są na tej liście.

Marszałek Piotr Całbecki, członek zarządu województwa Sławomir Kopyść i radna województwa Katarzyna Lubańska spotkali się z przedstawicielami beneficjentów programu regionalnego „Perspektywy 2014-2020”, by przekazać im podpisane umowy o dofinansowanie projektów.

– To, że możemy finansować instalacje fotowoltaiczne, bardzo nas cieszy. Zielona energetyka – trend, który jest na całym świecie bardzo silny – to także nasz program, który konsekwentnie realizujemy, nie tylko w ramach puli dotacyjnej. Za pośrednictwem Kujawsko-Pomorskiego Funduszu Pożyczkowego przeznaczamy grube miliony złotych w formie pożyczek m.in. na budowanie przez przedsiębiorców potężnych farm fotowoltaicznych. Jesteśmy wyróżniającym się regionem jeśli chodzi o produkcję energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych, uzyskujemy w ten sposób już blisko połowę tego, co wykorzystujemy, i ten bilans stale się poprawia – podkreśla marszałek Piotr Całbecki.

Aktualni beneficjenci to samorządy lokalne. Spośród jedenastu przekazanych umów dziewięć dotyczy zielonej energetyki, jedna (samorządu miejskiego Torunia) systemu automatów biletowych na komunikację miejską, jedna zakupu sprzętu dla Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Miasto Brodnica otrzymuje dotacje w kwocie 165 750 zł na „Wykonanie mikroinstalacji fotowoltaicznej dla potrzeb stacji uzdatniania wody w Karbowie” (wartość ogólna inwestycji to  210 600 zł.). Przedmiotem inwestycji jest budowa wolnostojącej mikroinstalacji fotowoltaicznej o łącznej mocy 42,12 kWp wraz z niezbędną infrastrukturą techniczną na terenie Stacji Uzdatniania Wody w Karbowie.  Okres realizacji: od 1 sierpnia br.   do 31 grudnia 2023 r. Umowę, w imieniu burmistrza Jarosława Radacza odebrał Jacek Sochacki, prezes Miejskich Wodociągów i Kanalizacji w Brodnicy.

Oprac. (wind)

Fot. Nadesłane



Read More

27 lip Nasi lokatorzy

Teren Oczyszczalni Ścieków od strony zachodniej kończy się lasem. Za lasem Drwęca płynie, a przed lasem, na wielkiej polanie, gromadzą się bociany, z reguły w południowej porze dnia. Takie zgromadzenia zwiastują odlot. Jeżeli tak się stanie dowiemy się wkrótce, iż klimatyczne dziwolągi potrafią złamać także tradycje i prawa natury.

W dniu św. Anny powstaja ta publikacja. Jest już blisko końca lipca, w odlotowym nastroju jest nowe pokolenie.  Treningowe loty mają je przyzwyczaić, oswoić z techniką podróżowania. Zgodnie z analizą dorocznych obserwacji, także dokumentacji naukowej, w drugiej połowie sierpnia, pomiędzy 22 a 26 sierpniowego lata, towarzystwo powinno ruszać na południe. Nie jest to jednoczesny, wspólny lot z wszystkich gniazd w Polsce, raczej sygnał, że już pierwsi otrzymali pozwolenie na start. A dzieje się tak zazwyczaj po trzech tygodniach od pierwszego lotu młodzieży. Od pierwszej samodzielnej wyprawy na żerowisko.

Bywa, że jeszcze we wrześniu zdarza się zobaczyć nieliczne bociany spacerujące po łąkach i polach ornych. Jednak większość rusza w długą podróż na zimowiska do Afryki znacznie wcześniej.  Ponoć najkrótszy rekordowy lot trwa dwa tygodnie. Natomiast tuż przed odlotem – to ważna obserwacja tegoroczna –  bociany spotykają się w większych grupach, zwanych sejmikami. Narady trwają codziennie.

Taki sejmik już trwa u nas, w Brodnicy, na terenie oczyszczalni ścieków. O bocianich sejmikach interesująco pisze Natalia Marciniak-Musiał w Tygodniku Poradnik Rolniczy, podkreślając, iż bocianie sejmiki znane są amatorom przyrody i specjalistom od bardzo dawna. Mimo to takie kwestie jak: struktura organizacyjna takich spotkań, wybór miejsca żerowania czy ustalenie terminu odlotu, nie są dla nas ludzi zbyt dobrze poznanymi. Znaleźć odpowiedzi na te zagadnienia postanowili zarówno ornitolodzy–naukowcy, jak i ornitolodzy–amatorzy, z takich jednostek jak: Grupa Badawcza Silesiana, Instytut Ochrony Przyrody PAN w Krakowie, Uniwersytetu Szczeciński i Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu. Na ten temat powstała ich wspólna publikacja opublikowana w czasopiśmie naukowym Bird Study. Ciekawe informacje związane z tym tematem znajdziemy również na portalu wspomnianego tygodnika. Choćby taką:

– Okazuje się, że niezwykle ważna jest, dla bocianów lokalnych, jak i przybyszów, jakość siedlisk. W miejscu żerowania uzupełniają zapasy energetyczne na dalszą podróż. Miejsce ich spotkań jest też ich miejscem wspólnego startu tzw. wschodnim szlakiem migracyjnym. W ten sposób ptaki omijają Tatry i inne wyższe partie Karpat. Następnie przelatują przez Bałkany i Izrael, do środkowej Afryki.

Oprac. i fot. (wind)

Read More

23 lip Szybciej niż nam się wydaje. Lanie wody

Za kilka, kilkanaście a optymistycznie za lat kilkadziesiąt może już być za późno. Warto zacząć już teraz, gdy nam się wydaje, że z wodą jest wszystko w porządku, a narzekanie to tylko charakterystyczne dla ekologów, bo tylko to mają we krwi. Naprawdę?

Na czym się skoncentrować w obliczu suszy, skutków zmian klimatycznych, jak się zachować wobec ostrzeżeń i zagrożeń, które mogą nastąpić nieoczekiwanie, niezależnie od naszego, wrodzonego optymizmu? Jakoś to będzie? Nie, nie będzie! Porzućmy te frazy złożone m.in. z takich słów: możliwie, prawdopodobnie, niekoniecznie.

W obecnej sytuacji nadziei należy upatrywać w połączeniu wiedzy i doświadczenia ekologów i specjalistów, naukowców. W środku tej struktury jest władza, czyli rząd, który musi nie tylko zawierzyć i zaufać tym oddolnym inicjatywom, stworzyć system finansowania w celu realizacji ich projektów, zaufać ich determinacji.

Deficyt wody jest i będzie. Chodzi zatem o skalę i rozważenie prostych wariantów, rozwiązań.

Rzeka czeka

Jeżeli spojrzymy na mapę i ograniczymy się jedynie do obszaru związanego z największą na naszym terenie rzeką należy wyjść od stwierdzenia, iż Drwęca czeka. Czeka na wyprowadzenie wody i przelanie jej do gruntu. Oznacza to, iż musimy doprowadzić ją do naszych mieszkań i nie jest to projekt absurdalny, żadna abstrakcja. Zważmy, iż do kuchni potrzebujemy zaledwie 10 proc. wody z wodociągu, z sieci, która ją doprowadza do naszego mieszkania. Pozostałe 90 proc. to łazienka, mycie, prysznic, toaleta, golenie itp. I na ten cel można przeznaczyć wodę z Drwęcy. Uzdatnienie tej wody nie wymaga wielkich nakładów. Jaka korzyść? Podlewamy wszystko – trawniki, kwiaty, całą roślinność. Natomiast w mieście podlewany skwery, parki, a fontanny można by instalować w wielu punktach miasta. Wodę tak uzyskaną wykorzystamy właśnie do takich celów.

Jaki z tego zysk?

Oszczędności są bezdyskusyjne. Zmniejszamy deficyt wody. Doprowadzona woda z rzeki powraca do gruntu wzbogacając zasoby wód głębinowych. W fachowym języku używa się pojęcia dolnego obiegu. Skoro jest dolny jest też i górny obieg, mianowicie część wody odparowuje i wraca w postaci deszczu do gruntu. Czy dokładnie do Brodnicy? Może do Górzna czy Kowalewa Pomorskiego, może Rypina. Tyle, że z tych różnych miejscowości można się spodziewać działania odwrotnego.

Nie do morza

Drwęca niesie swoje wody do Wisły, po drodze z ujęcia w Lubiczu zasila wodociągi w Toruniu. W pobliżu Złotorii, blisko ruin zamku krzyżackiego, wpada do Wisły, a Wisłą do morza. Ile wody w ten sposób tracimy? Warto więc nie tylko przestudiować różne koncepcje, ale ruszyć z tym natychmiast.

Na pewno z morza

Zmienia się klimat, rzeki powoli wysychają. Co wówczas? Jest kwestia kilkudziesięciu lat – dziesięciu, pięćdziesięciu – kiedy zostaniemy zmuszeni do poboru wód z morza. Gdyby do tego doszło, mielibyśmy już gotową sieć dystrybucyjną, która została zlokalizowana wokół Drwęcy i innych cieków. Natomiast z morza, po odsoleniu woda powinna popłynąć magistralą ułożoną wzdłuż rzek. Niektórzy powiadają, że już jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Jest na to prosta rada – możemy się przed tym bronić. Człowiek jest w stanie naprawić co zepsuł. Trzeba tylko zmienić nastawienie i proces myślenia, wreszcie przekonać się na sobie, że jesteśmy, jako ludzie, częścią przyrody.

Na koniec mała dygresja

– skąd się wzięli w Polsce menonici i czym się zajmowali w XVI w. ? W wyniku prześladowań część wspólnoty mennonickiej (wyznanie chrześcijańskie zaliczane do protestantyzmu) opuściła Holandię w 1555 i szukała przyjaznego miejsca do osiedlenia się w całej  Europie. W Polsce ich ślady i dzieła znajdziemy na Żuławach, w okolicach Dolnej Wisły, w Małej Nieszawce pod Toruniem, w Sosnówce w okolicy Chełmna, Mątawy-Grupa w powiecie świeckim. Najkrócej rzecz ujmując zajmowali się osuszaniem bagien. Żuławy tego najlepszym dowodem, a także kanał biegnący wzdłuż Wisły od Chełmna do Grudziądza. Mennonici nie tylko odprowadzili wodę z miejsc, gdzie był jej nadmiar. W dolnym biegu Wisły budowali również poldery – takie boczne magazyny wody poza wałami przeciwpowodziowymi. Budowle te istnieją do dziś, choć w różnym są stanie technicznym.

Współcześnie potrzeba nam tylko zainteresowania i obywatelskiej inicjatywy ekologów i ekspertów, wodociągowców. Na projekty powstające przy ich udziale pieniądze z Unii Europejskiej zawsze się znajdą.

Tekst i fot. (wind)

Read More

22 maja Refleksje nad wodą (3) Przyroda (nie zawsze) sobie poradzi

Przydomowe oczyszczalnie ścieków – temat ten budzi wiele kontrowersji, od zachwytu po ostrą krytykę. Z jednej strony polecane rolnikom prowadzącym swoje gospodarstwa, z drugiej, w najlepszym wypadku, pomijane są wymownym milczeniem.

Na czym polega nieszczęście?

Krytycy tego systemu podkreślają, iż ścieki oczyszczone w przydomowych oczyszczalniach, jakie by one nie były, nie powinny trafić do gruntu. Do gruntu bowiem przedostają się ścieki raz lepiej, raz gorzej oczyszczone, zawierające dość spore ilości azotu amonowego czyli amoniaku, który jest bardzo trudny do usunięcia z wód do picia, a tzw. oczyszczalnia przydomowa ścieków spełnia miernie swoje zadanie, a określana jest nawet jako dół gnilny. W warunkach beztlenowych przypomina podobne urządzenia sprzed 100 lat. W konsekwencji pojawia się woda z wielką ilością amoniaku. Trafia ona poprzez system odsączając, do gruntu, a następnie do wód gruntowych. Wcześniej czy później te dwie wody – oczyszczona, ale z amoniakiem oraz gruntowa spotykają się, obojętnie w jaki sposób. Na ich drodze są tzw. okna geologiczne pomiędzy różnymi piętrami wodonośnymi, na 100 proc. znajdują ujście w zasobie wód podziemnych.

Żeby temu zapobiec

Jeżeli dane gospodarstwo jest położone z dala od kanalizacji ok. 500-700 metrów – można by zastosować indywidualny system oczyszczania. Co najmniej dwuetapowy. Pierwszym etapem byłby mechanizm podobny do tego, jaki stosuje się wobec aglomeracji miejskich, czyli oparty na technologii tzw, osadu czynnego. Oczyszczlnia, gdzie występuje osad czynny to także (a raczej przy koazji) hodowla wielu różnych mikroorganizmów, głównie bakterii, które odżywiają się nieczystościami zawartymi w ściekach. Tak rozumiana technologia realizowana jest w warunkach tlenowych. Produktem jest oczyszczony ściek, zawierający niewielkie ilości m.in. azotu, fosforu, innych substancji.

Szuwary

Drugim etapem oczyszczania w takiej instalacji przydomowej jest zbiornik wodny, w którym hoduje się rośliny wodne typu tatarak. To one będą odpowiedzialne za „skonsumowanie” resztek zanieczyszczeń, które pozostały w pierwszym etapie jak również przyczynią się w znacznym stopniu  do usunięcia nadmiaru wody poprzez parowanie – oddychanie roślin.

Rezerwuar wody

Ostatnim etapem oczyszczania powinno być zagłębienie w gruncie, które byłoby rezerwuarem wody, na przykłąd do podlewania działek, pola, ogródkó przydomowych. Jeżeli część tej wody odparuje albo wsiąknie nic złego się nie stanie, przyroda spbie z tym poradzi w naturalny sposób. Gleba sama radzi sobie z takimi sytuacjami od tysięcy lat, jeżeli nadmiar wody odparuje to też ni złego jeszcze się nie stanie, poprawi się wilgotność powietrze i – co też trzeba sobie uśmiadomić – proces stepowienia zostanie na pewno spowolniony, co w sytuacji globalnej – susze – jest sprawą najwyższej wagi.

(wind)

Fot. Nadesłane

Read More

25 kw. Ostatni dzień w pracy (1)

Szanowna Pani Danuta Wojdyło

Był rok 1981, rok „Solidarności”, powiew wolności, moment kiedy zachwiały się podstawy ustrojowe panstwa, w którym przyszło nam żyć, uczyć się i pracować. Kilka miesięcy przed rocznicą narodzin „Solidarności” w Stoczni Gdańskiej – pomińmy milczeniem patrona tej wielotysięcznej fabryki – zdała pani egzamin maturalny w Liceum Ekonomicznym w Brodnicy i zaczęły się wakacje. Już ostatnie dla Pani, jako uczennicy, praktycznie absolwentki LE.

Ale te wakacje przesłoniły wydarzenia w całym kraju, nie tylko w Gdańsku, Szczecinie czy Elblągu, ale też w Bydgoszczy, Toruniu, Grudziądzu, oczywiście w Brodnicy. Każdy z nas przeżywał tamte czasy na swoj sposób. Dla Pani to była wyjątkowa lekcja wiedzy o społeczeństwie, o współczesnej Polsce. Jednak Pani myślała już o pracy, o kolejnym etapie życia. Jak się później po latach okazało była to najważniejsza decyzja w Pani życiu.  24 września, dwa dni przed II turą pierwszego zjazdu „Solidarności” w Gdańsku, stawiła się Pani do pracy w brodnickich „Wodociągach”. Biuro mieściło się wówczas na Placu Szkolnym, w bliskim sąsiedztwie kościoła farnego. Tam się to wszystko zaczęło…

Pierwsze zajęcie, od razu niezwykle odpowiedzialne, to kasa. W języku codziennym, pracowniczym, mówiło się: dostała pracę na kasie. Kasa to pieniądze, wielka odpowiedzialność, przede wszystkim zaufanie. Pani od początku dowiodła swojej fachowości, profesjonalizm stał się dla Pani nie tylko cechą nabytą ale rozwijającą każdą specyfikę, każdy wątek funkcjonowania administracji przedsiębiorstwa. Pracownicy starsi stażem pamiętają doskonale te czasy, kiedy po wypłaty dla załogi brodnickiej Pani Danka wyjeżdżała do Torunia zwykłym pekaesem, a pieniądze przewoziło się w reklamówkach.

Potem była nowa siedziba na Ustroniu i nowe zadania, bowiem po reorganizacji trafiła Pani do księgowości. Nowe doświadczenie i nowe okoliczności. Nie do pomyślenia, aby z wypłatami było jakieś spóźnienie. Cyferki i tabelki musiały funkcjonować i w głowie, i na papierze. Brakowało czasu w biurze, brało się pracę do domu. To wówczas Danuta Wojdyło zyskała miano tytana pracy. I ten tytuł zachowuje do dziś – jak najbardziej zasłużenie. 

A co mówią o Pani Danucie koleżanki i koledzy z pracy? Warto przytoczyć te głosy:

– Życzliwa, pomocna, takich jak Ona już nie ma…

– Zawsze na czas, z każdą robotą…

– Coś więcej do zrobienia, to do domu zabierała…

– Komunizm, zmiany prawne, rozporządzenia, przepisy, transformacja ustrojowa – wszystko przeżyła. Przetrwała Nowy Ład…

– Kompetencja i zaangażowanie.

– Danka? Nie do zastąpienia! Ciekawe jak to się teraz poukłada…

– Gdy bywały sporne sprawy brała koleżanki, zamykały się w pokoju i rozmawiały. Dążyła do kompromisu…

– Czasami występowała w roli spowiednika. Ludzie przychodzili, mówili o swoich kłopotach, nawet o sprawach rodzinnych…

– Jest Danka z tej generacji, która firmę traktuje jak rodzinę…

To tylko, Pani Danuto, niektóre głosy. Ich współbrzmienie jest znaczące. A przecież sukcesy odnosiła Pani nie tylko w pracy, ale też startując dziewięciokrotnie w spartakiadach wodociągowców, na 100 m i w skoku w dal, działając w zakładowej „Solidarności”. Nadto, nikt poza Panią tak znakomicie nie prowadził Kasy Zapomogowo – Pożyczkowej. To są fakty niepodważalne.

Szczególnie jeden z tysięcy takich epizodów warty jest przypomnienia. Czterdzieści dwa lata pracuje Pani nieustannie w jednym zakładzie pracy!!! Najważniejsza decyzja w Pani życiu. Choć miała Pani kuszące propozycje nigdy, nawet teoretycznie, nie rozważała Pani pożegnania z „Wodociągami”. Do tego istotne uzupełnienie: pomijając ustawowy czas na urlop, prawdopodobnie tylko jeden dzień wolnego wzięła Pani, bo była taka potrzeba. Jeden dzień na 42 lata pracy!

Tacy ludzie jak Pani tworzą hstorię tej firmy i przechodzą do historii zostawiając tu trwały ślad swojej obecności.

Jacek Sochacki
Prezes Zarządu
Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów
i Kanalizacji w Brodnicy

Read More

25 kw. Ostatni dzień w pracy (2)

Szanowny Panie Stanisławie

Niełatwo nam Pana pożegnać, niełatwo powiedzieć kilka słów na pożegnanie. Z prostego powodu – pański charakter, osobowość, wiedza i doświadczenie zasługują na opowieść, na literacką fabułę, z pewnością na reporterski zapis. Pozostańmy zatem przy tej formie literackiego przekazu.

O sobie powiada Pan skromnie, że jest jedynie prostym inżynierem. Lata pracy dowodzą, że również człowiekiem praktyki i nauki, człowiekiem dociekliwym, twórcą i doradcą, a także humanistą. Jeżeli, jak pan określa, prosty inżynier zostaje doradcą gremium naukowego Politechniki Gdańskiej, z którego zdaniem liczy się tak zacny areopag, to z kim mamy do czynienia? Odpowiedź jest prosta: z dobrym, szanowanym człowiekiem.

Zanim Pan trafił do brodnickiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji zdobywa Pan wyjątkowo cenne i bogate doświadczenie w kontaktach z ludźmi, pracując jako listonosz, wkrótce awansując na naczelnika poczty we wsi gminnej pod Brodnicą. A dzieje się to wszystko w 1979 roku. Szybko, bo jeszcze w tym samym roku zostaje Pan pracownikiem brodnickiej „Żelatyny”.  Spoglądając dziś wstecz na Pańskie ruchy kadrowe od strony topograficznej miał Pan do „Wodociągów” już tylko rzut beretem. I tak się stało. Rzeczywiście, 4 września 1986 roku zostaje Pan zastępcą kierownika działu produkcyjnego w „Wodociągach” brodnickich podległych Wojewodzkiemu Przedsiębiorstwu Wodociągów i Kanalizacji w Toruniu. W 1993 roku następuje przekształcenie firmy, która staje się – i tak jest do dziś – Miejskim Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji. Jako inżynier technolog staje Pan w pierwszym szeregu budujących oczyszczalnię ścieków. Tworzy Pan jednocześnie rzeczywistość, wbijając pierwszą łopatę i zapisuje karty historii, buduje skomplikowany od strony technologicznej obiekt – dla miasta, ale także coś dla siebie. Laboratorium i biuro.

W niewielkim pokoju rozstawia Pan krzesła, wiesza mapy i kalendarze, ustawia kwiaty, roślinność sięgającą sufitu,  książki na regałach. Choć przepisy wodno-prawne ma Pan w małym palcu warto czasami spojrzeć na odpowiednią stronę by potwierdzić swoją wiedzę. To przecież Pan często powtarza: tyle jesteśmy warci na ile nas sprawdzono…rozwijając twórczo myśl naszej noblistki, Wisławy Szymborskiej. Odrobinę poezji uzupełnia nastrojowy, niewielki obraz na płótnie gdzie wiejski kościółek o ciekawej, drewnianej architekturze zdominowany jest przez drobny, ale jakże znaczący szczegół, pewien symbol – czerwony hydrant!!! Całość sprawia wrażenie, jakby ktoś zatrzymał się i przyklęknął. Do tych zainteresowań Pana Stanisława jeszcze powrócę.

Niewielki pokój zwany biurem Stanisława przez wielu jego pracowników z oczyszczalni, a także centrali na Ustroniu, kojarzony jest z obiektem kategorii open, otwartym dla każdego. Tam przychodzą ludzie z pytaniami, z problemami. Ma do nich zaufanie, jest otwarty. Ale On za nich nieczego nie rozwiązuje; nie tyle zmusza co proponuje uruchomić myślenie. Jest to niezwykle ważny mechanizm psychologiczny, – ludzie zaczynają wierzyć w siebie. Nie bez powodu pokój pracy Pana Stanisława uważany jest także jako swego rodzaju gabinet psychologiczno-pedagogiczny, ze szczególnym akcentem na edukację. Podtrzymuje taki punkt widzenia, ponieważ myśli o kolejnych pokoleniach, o wartości wiedzy, o szansach młodych. Bywa, że rozmowy dotyczą spraw bardzo osobistych, rodzinnych, ale też planów podróżniczych, wyjazdów w świat. To kolejny dowód na to, iż kwestia zaufania jest bardzo ważną cechą Jego charakteru.

Pasją są podróże, jest Pan ciekawy świata. Pasjonat historii i filozofii, literatury i filmu. Prosty inżynier i humanista.  W rozmowach o sztuce życia,  egzystancji powołuje się Pan – tak należy sądzić – na swego idola wśród mędrców, Michela de Montaigne’a. Uważa, że dobrą rzeczą jest doznawać przyjemności, dlatego trzeba dbać o życie jakiekolwiek ono jest, a w sztuce życia najważniejsza jest niezależność.

Uśmiech, skupienie i powaga, rozbrajająca szczerość i dowcip towarzyszą Panu w wielu rozmowach, także zasadniczych odbywających się w gabinetach, na konferencjach, w salach magistratu czy starostwa, o firmie nie wspominając. Wszędzie tam, gdzie powaga problemów niekiedy unosi się ponad rzeczywisty wymiar Pana sposób wyrażania myśli staje się niezwykle cenny

Panie Stanisławie Na koniec tej laudacji kilka słów, które wierszem przesłał Pana dobry znajomy. Niech to będzie klamrą spinającą nie tylko charakter tego spotkania, ale przede wszystkim doniosłość tej chwili:

Kilkadziesiąt lat, jak to szybko przeleciało
W tyle został twój młodzieńczy, piękny świat
Ale przecież tego życia ciągle mało
Żyj więc jeszcze chociaż drugie tyle lat!

Jacek Sochacki
Prezes Zarządu
Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów
i Kanalizacji w Brodnicy

Read More

27 mar Rozmyślania nad wodą. Przepływ drugiego sortu

Jeżeli zużycie wody na świecie pozostanie na tym samym poziomie co aktualnie, to z badań ONZ wynika, że po w 2030 roku ok. 2/3 ludzkości doświadczy czegoś takiego jak stres wodny. Będą mieszkali na terenach, gdzie może zabraknąć im wody.

Czy dziś potrafimy wyobrazić sobie skalę problemu i jednoczeście zastanawiać się w jakim stopniu dotyczy on nas, tu mieszkających, naszego regionu, naszego pokolenia, naszych dzieci i wnuków. Stąd zasadnie pytanie: czy może nastąpić niedobór wody?

My, mieszkańcy Brodnicy jeszcze tego nie znamy, nie wiemy czym jest stres wodny, może jedynie wąska grupa zainteresowanych, przeglądając prace naukowe, literaturę branżową. Ale już rzecz inaczej wygląda w Jabłonowie Pomorskim, w gminie Osiek. Otóż najczęściej latem zdarzają się tam ogłoszenia rozwieszane w widocznych publicznie miejscach, że zabrania się podlewania w ogródku, zabrania się mycia samochodów. Powód?

Zasoby naszych wód się kurczą

– Trzeba wiedzieć, że Polska wcale nie jest krajem zasobnym w wodę, a konsekwencje tegoż mogą mieć długofalowy, katastrofalny efekt – mówi Maciej Dobrosielski z brodnickich „Wodociągów”. – Potrzebna jest nam nowa struktura myślenia, co do wykorzystania dostępnej wody. Konieczne jest myślenie o efektywnym i oszczędnym gospodarowaniu wodą, minimalizowaniu strat. I to już na poziomie gospodarstw domowych. Najprostszy przykład: dzieci uczymy jak używać wody przy myciu zębów. Żeby uświadomić im, każdemu z nas, że ta nasza woda, płynąca z kranów do umywalki, już do nas nie wróci. Jest stracona. Z umywalki rurociągiem płynie do oczyszczalni ścieków, z oczyszczalni do Drwęcy, z Drwęcy do Wisły, z Wisły do morza. Dopiero jak wyparuje, dotrze do chmury, to spadnie,  powróci na ziemię. Ale gdzie? Czy tu w Brodnicy, czy gdzieś, z deszczem w okolicach Florydy? Niekoniecznie u nas.

Problemy te są dostrzegane i znane włodarzom instytucji europejskich. Została wydania

dyrektywa wodna

która – mówiąc językiem nieurzędowym – zobowiązuje nas do tego aby dostarczać wodę do każdego odbiorcy, kto chce z niej skorzystać.  Jest to zadanie władz, począwszy od władz rządowych aż po administracje samorządowe, miejskie, gminne czy powiatowe. Jednocześnie, z drugiej strony, nakłada pewne obowiązki związane z oszczędzaniem wody. Obowiązki związane ze stosowniem nowoczesnych technologii, obowiązki w ograniczaniu zużycia niekoniecznego, ograniczaniu strat i to nie tylko na poziomie gospodarstw domowych, ale w skali makro, w skali przedsiębiorstw. Należy tu przypomnieć, że wszystkie przedsiębiorstwa są wodochłonne – nie chodzi bynajmniej o potrzeby socjalne, woda jest zużywana przede wszystkim na potrzeby technologiczne. Tu pojawia się kolejny temat – zrewidowania potrzeb związanych z energochłonnością i zeroemisyjnością.

W świecie

są stosowane nowoczesne i dostępne technologie. Są to m.in. metody odrzuconej osmozy, ultrafiltracji, promieniowania, ozonowania. W konsekwencji tego, jest możliwość odzyskania wody ze ścieków oczyszczonych – są obecnie coraz bardziej restrykcyjnie sprawdzane. Możemy, choćby w sytuacji Brodnicy, skorzystać w takich przypadkach ze ścieków oczyszczonych, które są odprowadzane do Drwęcy. Oczywiście, nie chodzi o wodę z kategorii: do spożycia, ale może ona być poddawana recyklingowi i zastosowana w gospodarstwie, przemyśle i świat w tym kierunku idzie. W światowych statystykach notujemy, że ok. 20 proc. ścieków poddawanych jest recyklingowi po to, żeby wyprodukowana woda, mająca określone parametry, woda drugiego sortu, mogła być wykorzystana do podlewania na działkach, w ogródeczkach, w utrzymaniu czastości miasta, do celów gospodarczych, w parkach. Tu mała dygresja – Polska na tle tych światowych danych nie wygląda źle, u nas każda nawet mniejsza miejscowość, ma oczyszczalnię ścieków. Kolejny przykład – wodę tak wyprodukowaną można zastosować w codziennej kosmetyce Brodnicy. Oto w letnie miesiące o rannej porze przez ulice przemyka polewaczka, zmywając kurz i brud poprzedniego wieczora i nocy.

Kraków z powodzeniem

myje ulice, podlewa planty, stosując tam wodę niezdatną do picia. Do takich porannych zajęć trzeba wrócić, oczywiście korzystając nie z drogiej wody, dostępnej do mycia i picia, tylko poddanej recyklingowi. Gospodarka w obiegu zamkniętym – kolejny kierunek wytyczony przez instytucje i ustawodawstwo europejskie. Dzisiaj, dość powszechnie, kojarzymy gospodarkę w obiegu zamkniętym z powstawaniem odpadów. A czymże są ścieki? To produkt procesu technologicznego, oczyszczania.

– My jako nasza firma, brodnickie „Wodociągi”, chcemy zacząć od siebie – mówi prezes zarządu Jacek Sochacki. – Nie chcemy nikogo przekonywać na siłę, chcemy od siebie dać przykłąd, obniżyć koszty wytwarzania  wody i oczyszczania ścieków. Już w tej chwili w oczyszczalni używamy ponad 12 tysięcy metrów sześcienych  wody, jako wody technologicznej. Przy urządzaniach odwadniających, przy myciu, przy utrzymaniu czystości. Są to ogromne ilości wody! Ta woda nie musi być zmarnowana.

Stacja odzysku wody

jako nowa inwestycja, to projekt wynikający z racjonalnych potrzeb, inicjatywa nie mająca żadnych, politycznych konotacji, a wpływająca na życie mieszkańców miasta, na rozwój gospodarczy Brodnicy. Nie są to technologie z kosmosu. Wspomniane już tutaj wcześniej procesy pozwalają uzyskać czystą wodę, natomiast dezynfekcja w postaci oznonowania czy promieniowania UV pozwala tę wodę całkowicie zdezynfekować, która de facto jest czystsza niż w rzece. Gwarancje, że tak jest, potwierdzają wyniki badań i analiz statystycznych. Jakość ścieków dziś jest na tyle duża, obwarowana przepisami i kontrolami, iż obawy wszelkie o zagrożeniu są bezpodstawne. Przypomnijmy sobie choćby takie uzależnienie, związane z Drwęcą: mamy aglomerację ostródzką, nowomiejską, brodnicką, golubsko-dobrzyńską, kilka mniejszych a na końcu rzeki, w Lubiczu, mamy ogromne ujęcie wody pitnej dla Torunia! To nie przypadek, że wszyscy, z Brodnicą włącznie, krzątają się wokół tematu jakości wody oczyszczonej.

Nie będzie tanio

Prawda jest oczywista – tanio nie będzie. Jednak, tu chodzi o zdrowie, o nasze życie, o czym pisaliśmy już w pierwszym odcinku cyklu „Rozmyślania nad wodą”.  Nie ma takich inwestycji w sferze ochrony środowiska, które się zwracają. 

Tekst i fot. (wind)

Read More

16 mar Rozmyślania nad wodą. Płynie, wije się rzeczka

Twierdził Tales z Miletu, że woda jest początkiem i końcem świata. Z niej składa się świat. Jeżeli mądrości i wiedza pochodzące ze starożytnych czasów stanowić mogą o naszej rzeczywistości, przenikać do współczesności, kształtować ją, oznacza, że mamy mocne podstawy.

Zmiany klimatyczne, które narastały latami w ostatnim czasie zaczęły przybierać wymiary – nazwijmy rzeczy po imieniu – katastroficzne. Doświadcza ich świat, nasz Stary Kontynent – jak zwykło się mawiać o Europie – nasz kraj, nasz region. Powiadamy, że pogoda szaleje, że rośnie temperatura, że zmiana klimatu to już tylko kwestia czasu.

W centrum

tych zagadnień jest woda. Pytania o to, czy wody nam zabraknie, a jeżeli tak, to kiedy zabraknie? Jak się przed tym bronić? Jak zachować status quo? Jak żyć?

Stwierdzenie, iż woda jest nam niezbędna do życia, to dziś dla każdego oczywistość, coś naturalnego. – Aby zachować dobre zdrowie, musimy jej wypić co najmniej dwa litry dziennie, spożywamy ją z pokarmem, z owocami, warzywami, ale też mięsem czy produktami zbożowymi – stwierdza prof. dr hab. Zbigniew M. Karaczun z Katedry Ochrony Środowiska i Dendrologii SGGW, ekspert Koalicji Klimatycznej. – Potrzebujemy jej do zachowania osobistej higieny i utrzymania czystości otoczenia. Dlatego też nie ma wątpliwości, że wraz ze wzrostem liczby ludzi wzrasta także zapotrzebowanie na nią. Nie tylko na potrzeby indywidualne. Woda jest niezbędna dla produkcji wszystkich wykorzystywanych przez nas produktów i towarów. Spowodowane zmianą klimatu zaburzenia gospodarki wodą należy uznać za jedno z najważniejszych zagrożeń dla bezpieczeństwa żywnościowego świata.

Niestety, nie lubimy ostrzeżeń

Niestety niechętnie przyjmujemy, że jednym z powodów zmian, których konsekwencją stać się może brak wody, jest m.in. nasza działalność. Tu, na ziemi, w naszym ogródeczku, w naszym mieście, na naszej ulicy, na zabetonowanym placyku.

Jeśli nie zmienimy naszego podejścia do wykorzystywania zasobów przyrodniczych, jeśli nie podejmiemy rzeczywistych i skutecznych działań na rzecz powstrzymania, spowodowanej naszym postępowaniem zmiany klimatu, to pytaniem nie będzie, czy nam zabraknie wody, ale kiedy jej zabraknie. A zabraknąć jej może już wkrótce. Taki jest wniosek ekspertów.

Co możemy zrobić u siebie?

Gdy świat zastanawia się, bada różne możliwości, także wykorzystanie wody morskiej, odsolonej do celów gospodarczych czy przemysłowych, powinniśmy być blisko tych pomysłów. W laboratoriach ćwiczy się różne technologie, m.in. w Izraelu, w Turcji. Wierzyć należy, iż badania takie przyniosą oczekiwane rezultaty i kiedyś wodą z Morza Bałtyckiego czy z Jeziora Bałtyckiego, która popłynie rurociągiem wzdłuż Wisły będziemy podlewać przydomowe ogródki, utrzymywać parkową zieleń,  czystość ulic, jezdni, chodników, witryn sklepowych, będziemy ją czerpać dla celów gospodarczych, w myjniach samochodowych, w higienie osobistej. Nie ma w tym żadnej fikcji. Natomiast dla celów spożywczych zachowamy w głębokiej rezerwie wody głębinowe, ale to już odrębny temat.

Strumyki, rzeczki, potoki, zdroje

Płyną w okolicy, przepływają przez Brodnicę. Zmierzają wszystkie do Drwęcy.  Rzeczki, potoki, strugi mają swoje ujście do Drwęcy – z reguły – w obrębie miasta. Przykład pierwszy z brzegu: wypływająca z Wysokiego Brodna Struga Brodnicka przepływa w sąsiedztwie Starostwa Powiatowego, Urzędu Miasta, często przejeżdżamy lub przechodzimy przez most przy ul. Kamionka, wędrujemy parkiem wokół dawnego zamku krzyżackiego. Nie trzeba spoglądać na mapę. Kolejny strumyk ma swoje źródła na Moczadłach, trzeci, przecinający ul. Wyspiańskiego – w jeziorze w pobliżu Szczuki. Można wyliczać. Jak je wykorzystać?

Zdaniem fachowców spiętrzać gdzie się da, rozprowadzać wodę gdzie się da, tworząc kolejną sieć dystrybucji wody z przeznaczeniem dla parków, przydomowych ogródków.

Co uzyskujemy? Przede wszystkim, także w skali lokalnej, powstrzymujemy stepowienie, tworzymy warunki asymilacji dwutlenku węgla – lasy, skwery zielone. Podlewając ogródki zwiększamy zasoby wód głębinowych, ponieważ woda w ten sposób uzyskana pozostaje w ziemi! Nie popłynie na zmarnowanie – przez Drwęcę do Wisły i do Bałtyku.

Oczywiście, nic z nieba nie spadnie – trzeba budować wodociągi, takie same jak do transportu wody pitnej. Po prostu trzeba zaprojektować, zainwestować, ale innej drogi nie ma. Proces stepowienia będzie postępował, a jednak im szybciej i dłużej będziemy przeciwdziałać, tym później to nastąpi. Dodajmy – lepszych i tańszych rozwiązań, takich na wyciągnięcie ręki, nie widać. Na takie właśnie inicjatywy powinny płynąć pieniądze – nomen omen –  strumieniami.

Tekst i fot. (wind)

Fot. Ten strumyk przecinający ul. Wyspiańskiego, na swoje źródła w wodach Jeziora Szczuckiego, w okolicach Szczuki

Read More

14 lut Bezcenna i życiodajna. Woda ma dobrą pamięć

Czy odkręcając kurek z wodą, zastanawiamy się, skąd bierze się woda w kranie? Może z Drwęcy, albo z jezior Pojezierza Brodnickiego? A może ze studni? No to idźmy dalej – skąd bierze się woda w rzece i w studni?

Analizując dane dotyczące zaopatrzenia w wodę w Polsce, można rzeczywiście zauważyć, że wskazują one na dwa główne źródła: ok. 70 procent wody przeznaczonej dla ludności to woda podziemna. W jedenastu województwach zaopatrzenie z wód podziemnych przekracza 75 procent, a tylko w dwóch przeważają wody powierzchniowe. Ciekawie opowiada o tym  

prof. dr hab. Andrzej Kowalczyk, hydrogeolog z Katedry Hydrogeologii i Geologii Inżynierskiej na Wydziale Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego. 

Długa to historia, z której weźmy tylko jeden fragment. Woda, jako dobro naturalne, jest także towarem, trzeba wybudować, stworzyć urządzenia, dzieki którym wody podziemne, dzięki specjalnej technologii, trafią siecią rurociągów do naszych domów. Wówczas mamy wodę, która pojawia się w swej najlepszej postaci, gdy odkręcimy kran. I nastawiamy wodę na gaz, nalewamy do dzbanka elektrycznego, żeby zrobć sobie herbatkę. Na jej koszt składa się cena wody, którą zużywamy, cena herbaty (rozmaitej marki) i wiele innych skłądników.

Za wszystkie płacimy.

W przypadku wody dostawca – są to z reguły w aglomeracjach wodociągi komunalne – tworzy się taryfikator. Ceny bywają różne w różnych miejscowościach, różnych miastach, bowiem różne są uwarunkowania, nie tylko topograficzne, czy geologiczne. Czy płacimy tanio, czy drogo? Powinniśmy płacić mniej czy więcej?

Z kilkuset przykładów statystycznych wybraliśmy te najbliższe Brodnicy, dla lepszego porównania. Podajemy jednocześnie ceny za wodę i ścieki, ujęte w metrach sześćiennych.

Sierpc – woda 4,26 zł, ścieki 5,23  zł

Brodnica – woda 3,13 zł, ścieki 7,20 zł

Iława – woda  3,24 zł/m, ścieki 6,45 zł/m

Działdowo – woda 3,24 zł plus 7,28 zł/miesiąc (abonament)

Ścieki 5,25 zł

Rypin – woda 3,96 zł  plus 2,16 zł/ miesiąc (abonament),

ścieki 7,40 zł plus 2,16 zł/miesiąc (abonament)

Golub-Dobrzyń – woda 4,48 zł, ścieki 6,99 zł

Kowalewo Pomorskie – woda 2,89 zł, ścieki 5,48 zł

Toruń – woda    3,91 zł/mplus 5,10 zł miesiąc (abonament)

ścieki     5,31 zł. (Ceny za wodę i ścieki podajemy w wartościach brutto).

Warto byśmy mieli świadomość, że woda jest świadkiem historii Ziemi i ma długą pamięć. Pamięta wprowadzone do niej zanieczyszczenia i inne zagroia oraz presje, na skutek czego ulega degradacji. Z tego powodu dla wielu miast ograniczone zasoby wody, w tym wody podziemnej, będą stanowić barierę wzrostu gospodarczego. Dla wieli agromelacji woda podziemna będzie czynnikiem ograniczającym ich funkcjonowanie i dalszy ich rozwój.

Oprac. i fot. Bogumił Drogorób

Read More
Skip to content