W historii higieny, o której
opowiadają naukowcy zgromadzeni przez dr. Wojciecha Ślusarczyka, poczesne
miejsce zajmuje wyjątkowa kronika. Dotyczy naszej codzienności, sprzed wieków,
sprzed lat.
Zaczniemy od lat
najdawniejszych, o których ciekawie opowiada i opisuje Anna Tatarkiewicz.
Przedstawimy tu najciekawsze, najbardziej pikantne fragmenty higieny osobistej
w starożytności.
Rady na temat sposobów
pielęgnowania ciała znajdujemy w tekstach antycznych raczej sporadycznie gdyż
problemy higieny nie cieszyły się zainteresowaniem autorów literatury pięknej.
Jednak, jeśli się już one pojawiają, to nietrudno zauważyć, że zalecenia
dotyczące zachowania codziennej czystości nie zawsze pokrywają się tym, co my
umieszczamy w dziedzinie higieny osobistej. Wiele antycznych wskazówek „higienicznych” z punktu widzenia
starożytnych zaliczyć możemy raczej do szeroko pojmowanej kosmetyki czy – nawet
częściej – medycyny.
Owidiusz w „Sztuce
kochania”
nie tylko zauważa, że nie ma
ludzi, których charakter, umiejętności i wygląd są idealne, ale pokazuje, że
pewne cechy i braki można umiejętnie ukryć. Lecz bez względu na wszystkie
proponowane przez siebie „sztuczki”, zaleca przede wszystkim dbałość o
codzienną higieną osobistą tak mężczyznom jak i kobietom.
Mężczyznom radzi: Uwiedź
raczej schludnością, opalonym ciałem (…) niech kudły ci nie sterczą każdy w
inną stronę, niech fryzjer – mistrz pracuje przy brodzie i włosach, nie
zapuszczaj paznokci – miej je wyczyszczone, kłaki niech nie wyłażą dziurkami od
nosa. Zadbaj by przykry oddech z twoich ust nie płynął – niech od ciebie nie
bije woń starego capa.
O czym kobiety powinny
pamiętać, zdaniem Owidiusza: Pachy nie mogą cuchnąć jak cap (…) i że nogi nie
mogą pokryć się szczeciną (…) Mam przypomnieć, że zęby zniszczy zaniedbanie i
że do mycia tworzy rano służy woda!
Inspirując się słowami
Owidiusza przyjmijmy, że za podstawowe elementy higieny osobistej w
starożytności uważano: dbałość o ciało pozbawione zapachu potu, zabiegi
depilacyjne, zadbane włosy i paznokcie, świeży oddech i jasne zęby. I te
zalecenia są ważne do dziś.
Starożytni Egipcjanie
dbali zarówno o odzież i
mieszkanie, jak i higienę ciała. Myli się nawet kilka razy dziennie: rano,
zaraz po przebudzeniu oraz przed i po każdym z posiłków. Typowymi przedmiotami
związanymi z codzienną toaletą była miska (szwaty) i naczynie z dziobkiem
(hesmenyt). Uczeni sądzą, że do wody w dzbanku dodawano sody, a do miski
wsypywano piasek. Wodę w płukankach odkażano tez innym rodzajem soli (bed).
Przywilej kąpieli we własnych domach mieli jednak
nieliczni. Najbogatsi mieszkańcy myli się w wannach/brodzikach kąpielowych,
wykonanych z kamienia. Stojąc w nich, byli polewani wodą przez służbę. Podczas
wykopalisk archeologicznych często znajdowane są używane przez Egipcjan
przybory toaletowe. Do tego typu znalezisk należą grzebienie, pęsety, flakoniki
na perfumy, naczynia na mazidła. Dość rozpowszechnione było namaszczanie całego
ciała i włosów oliwą. Mialo to dwojaki cel: z jednej strony zmiękczenie skóry
wysuszonej i podrażnionej przez wszechobecny piasek i suche powietrze, z
drugiej również tępienie żyjących we włosach pasożytów. (…) Przypuszcza się,
że Egipcjanie znali i stosowali rodzaj
dezodorantu, który miał niwelować przykry zapach spoconego ciała. Naciera się
mianowicie maścią zrobioną z terpentyny, żywicy i jakimiś niezidentyfikowanymi
nasionami.
Mówienie o łazience,
w dzisiejszym tego słowa
znaczeniu w odniesieniu do domu greckiego jest niewłaściwe. Jednak jako
przykład powiązanie jednego pomieszczenia z funkcjami „łazienki” posłużyć może
komedia Arystofanesa „Osy”, w której łazienka i kuchnia są połączone. Możemy
podejrzewać, że ablucje rodziny – jeśli nie było odpowiednich systemów
doprowadzania (cieplej) wody i odprowadzania wody (zużytej) – były czynnościami
dość skomplikowanymi i powodującymi chaos w części domu. W Sparcie gorące
kąpiele uznawano za symbol słabości i zniewieściałości, ale dla Ateńczyków –
oprócz zachowania czystości – kąpiel była przyjemnością.
W okresie wczesnej Republiki
Rzymskiej częsta kąpiel nie była wśród Rzymian zbyt popularna. Wystarczyło
gruntowne mycie raz w tygodniu. Poza tym ograniczano się do umycia twarzy, rąk
i nóg. W większości rzymskich domów nie było specjalnego pomieszczenia przystosowanego
do codziennych ablucji. Najczęściej wykorzystywano jakąś wnękę w pobliżu
kuchni, aby mieć wodę pod ręką. Wannę robiono z beczki, która dla wygody była
zazwyczaj wpuszczona w ziemię. (…) Zwyczaj codziennej kąpieli upowszechnił się
dopiero w I w. p.n.e. Pliniusz pisze, że mydło wykorzystywane przez Rzymian
przygotowywane było najczęściej z łoju koziego i popiołu bukowego. Produkt ten
pochodził z Galii, a Celtom pierwotnie służył nie tyle do mycia, co do
farbowania włosów (na rudo).
Plutarch w „Żywocie
Katona”
podkreśla, że w okresie
Republiki i zanim zostały rozpowszechnione zwyczaje hellenistyczne, Rzymianie
nie przepadali za wspólnymi kąpielami i myli się w samotności. Potem wspólne
kąpiele i moda na korzystanie z term stały się powszechne.
Dbałość o włosy, ich stan
oraz wygląd byłwy we wszystkich kulturach starożytnych istotnym elementem
codziennej higieny i kosmetyki. W Grecji w miejscach publicznych kobiety rzadko
nosiły włosy rozpuszczone. Układanie ich w misterne fryzury wymagało pomocy
wyspecjalizowanych służących zwanych kalamistrami. Kalamis był to metalowy
przyrząd w kształcie palaczki zakończonej gałką, przy pomocy którego – po jego
rozgrzaniu w ogniu – układano włosy. Rzymiankę czesała fryzjerka – ornatix.
Pokazywanie siwych włosów było uważane z brak dbałości o siebie więc usuwano je
bądź farbowano.
W okresie Cesarstwa
Rzymskiego modne były peruki robione z jasnych włosów niewolnic z Germanii, a
także ciemne włosy importowane z Indii – skala tego specyficznego importu była
w pewnym momencie tak wielka, że
obłożono go podatkiem.
O włosy Rzymianina dbał
tonsor – fryzjer-golibroda.
Troszczył się on również o stan i wygląd paznokci u rąk i nóg. Do III w. p.n.e.
długie włosy i brody u mężczyzn były czymś normalnym. Pierwszym, który kazał
się codziennie golić był Scypio Afrykański Mlodszy; natomiast boski August (I
w. p.n.e.) używał zawsze brzytwy. Od jego czasów wizyta u fryzjera była jednym
z wyznaczników podstawowych elementów higieny osobistej.
Starożytni Egipcjanie do
usuwania włosów używali peset i brzytew, które były wykonane z miedzi i brązu,
czasem ze złota. Przechowywano je w skórzanych woreczkach lub futerałach, żeby
zabezpieczyć przed przedwczesnym stępieniem ostrza. Mężczyźni golili włosy i
brody. Kapłani golili „co drugi dzień całe ciało, ażeby ani wesz, ani żaden
inny obrzydliwy owad, nie pokazał się u nich podczas sprawowania służby
bożej…”.
Hindusi pozbawiali się
owłosienia
z okolic klatki piersiowej i
miejsc intymnych. Specjalistkami od usuwania zbędnego owłosienia były kobiety.
O ile piękne włosy na głowie i długie rzęsy oraz uporządkowane brwi były
symbolem piękna, dbałości o siebie i atrakcyjności, to owłosienie na innych
częściach ciała uważane było za sprzeczne z higieną. Od XVI w. p.n.e.
asyryjskie kobiety używały do depilacji maści z soli morskiej, miodu i
s[sproszkowywanego alabastru. Wśród Rzymianek popularna była depilacja
„chemiczna”, do której używano specjalnej maści – psilostrum. Przepis na
wykonanie takiego środka podaje Pliniusz Starszy: „Nasienie czarnej wierzby z
pianą srebrną w równiej wadze pomieszane i po kąpieli rozsmarowane, służyły za
psilothrum.
Kobiety w czasach
starożytnych nie zapominały
o depilacji okolic
intymnych
Wątek ten pojawia się m.in.
wielokrotnie w komediach Arystofanesa wskazując, że dla Greczynki depilacja
okolic intymnych była równoznaczna z zachowaniem czystości i jednocześnie
posiadaniem atrakcyjności seksualnej.
Wiemy, że mogły one wybierać wśród kilku metod. Jedną z nich, zapewne szalenie
bolesną, było opalanie włosów.
Praktyka opalania włosów
łonowych była w Grecji dość popularna, ale jej przedstawienie w sztuce jest
prawdziwą rzadkością. Na jednym z kyliksów (pucharów) zachowała się scena,
przedstawiająca kobietę, która trzyma lampę oliwną tak blisko, by przypalić
włosy łonowe. Kobieta kuca nad zbiornikiem z wodą zapewne po to, żeby
interweniować w przypadku ewentualnego oparzenia. W drugiej ręce trzyma (być
może namoczoną) gąbkę. Gąbki były wówczas powszechnie stosowane do mycia i
kąpieli.
Wśród opisów często pojawia
się sugestia informująca o wyrywaniu włosów lub usuwaniu ich pęsetą:
„(…) starczy, że z
niewolnikiem leżąc na kożuchu, jemu pokażą wyskubane wdzięki…”
Również starsze kobiety
pozbywały się owłosienia łonowego:
„Po cóż, Ligejo, wyskubujesz
sobie wiekowe łono? Zostaw prochy w grobie! Młodej wypada dbać o taką
schludność (…) Będzie ci – myślisz –
służyć za przynętę, coś co już dawno zmurszało ze szczętem? Wstydź się, Ligejo,
porzuć te zachody i lwu zdechłemu nie podskubuj brody”.
Kobiety też posługiwały się
brzytwą o czym poeta tak przedkłada:
„(…)Pokażę, a zobaczysz, że
choć stara jestem, jednak kudłów nie ma, wszystko gładko wygolone, każdy włos”.
Znany ze swych
ekscentrycznych zachowań cesarz Heliogabal (III w. n.e.) miał używać brzytwy
jako czegoś w rodzaju seksualnego fetyszu. Podczas kąpieli, kiedy przebywał z
kobietami „sam namaszczał je maścią przeciw owłosieniu, której sam używał do
swej brody…”
Zęby
Starożytni Egipcjanie całkiem
nieźle radzili sobie z chorobami
przyzębia i bólami zębów, ale jednocześnie, wydaje się, że nie przywiązywali
wielkiej wagi do higieny jamy ustnej. Podczas wykopalisk nie udało się odnaleźć
szczoteczek czy innych narzędzi, które mogły służyć do czyszczenia jamy ustnej
i zębów.
Natomiast Hindusi starali się
utrzymywać je w czystości. O wschodzie słońca bramini czyścili zęby przez około
godzinę. Żaden Hindus nie zjadł śniadania bez wcześniejszego wyczyszczenia
zębów szczoteczką wykonaną z gałązek drzew lub krzewów z rozdzielonymi na końcu
włóknami.
W Grecji rytuał czyszczenia
zębów i języka kończył się płukaniem preparatem: wyciągiem z kamfory, kardamonu
i innych ziół.
Rozwój techniki, klimat,
kwestie kulturowe czy religijne od wieków mają wpływ na to, w jaki sposób dbano
o higienę osobistą. Wydaje się, że postulaty Owidiusza, przytoczone na początku
tekstu brzmią wyjątkowo uniwersalnie. Także w naszych czasach.
Oprac. Bogumił Drogorób
Jean-Leon Gerome – „Kobieta w łaźni”