Kanalizacja, stworzona po to,
by ułatwić ludziom życie, by ochronić ich zdrowie, staje się miejscem
pozbywania się przedmiotów, będących – najogólniej rzecz ujmując – tzw.
symbolem rozwoju naszej cywlizacji. W sieci kanalizacyjnej, także tej
brodnickiej, lądują nieprawdopodobne „akcesoria”.
Świadomość tego, że sami
sobie szkodzimy, jak się wydaje nie jest powszechna. Owszem, słyszymy rozmaite
hasła, docierają do nas argumenty związane z ekologią, ale próbujemy przekonać
– przede wszystkim samych siebie,w drugiej kolejności otoczenie – że ten
problem wcale nas nie dotyczy. A jednak…
Każdego roku
pracownicy brodnickich
„Wodociągów” usuwają dziesiątki zatorów przyłączy z sieci
kanalizacyjnych, powstałych w wyniku wrzucania do kanalizacji substancji i
przedmiotów, które nigdy nie powinny tam się znaleźć. Głównym skutkiem
powyższego jest znaczny wzrost kosztów
eksploatacyjnych sieci kanalizacyjnej, wynikający z konieczności usuwania
awarii, wymiany urządzeń, wypłaty odszkodowań związanych z zalaniem pomieszczeń
ściekami, czy też utylizacji odpadów.
Co ląduje w obiekcie
zwanym muszlą,
w naszym klozecie? Może to
kogoś zdziwi, a może nie, choć sprawa jest poważna. Czy zwykła wata to coś
poważnego? Zastanówmy się. Czy resztki obiadu wpływające kanalizacją do
oczyszczalni ścieków to wielkie niedopatrzenie? Czy płatki, chusteczki, patyczki kosmetyczne, pieluchy, podpaski,
tampony, to coś nadzwyczajnego? Może to incydentalne przykłady w sposób
wybiórczy potraktowane?
Niestety, nie są to przykłady
z sufitu, historie wymyślone i – przyznać trzeba – nie są bynajmniej atrakcjami
fabularnymi.
Zatem idźmy dalej w tej
wyliczance. Zdarza się, że z lenistwa – bo jakiż inny może być powód – wrzucamy
do muszli klozetowej wypełnienia kuwet dla kotów, czy innych zwierząt (żwirek,
trociny). Spuszczamy wodę i przyglądamy się, czy kibel odbiera? A co robimy z
resztką włosów, które pozostają w grzebieniu? Może ktoś wyrzuca do śmieci
ogólnych, ale przecież łatwiej i bliżej jest do muszli. Czy nie tak? A co
zrobić z resztką farb, lakierów, kleju, cementu nawet gipsu? Oczywiście, także
do kibla! Pozostałości po lekarstwach, materiały opatrunkowe? Do muszli,
spuszczamy wodę. Poszło. Nawet nie śmierdzi.
Tłuszcze, szmaty,
farmaceutyki
– robi się z tego niezła
mazia, w której znajdziemy całą Tablicę Mendelejewa. Niezależnie, czy rodzi się
w naszych domach, w naszych przedsiębiorstwa, zakładach pracy, firmach.
Dowiedzmy się zatem – najlepiej czytając ten tekst przy śniadaniu, w każdym
razie przed posiłkiem – że substancje tłuste w kontakcie
z zimną wodą
tężeją, że szmaty nasączone tłuszczem, czy włókna z „chusteczek nawilżonych”
spinają ten rosnący, obleśny twór zwany potocznie warkoczem, który owija
się wokół urządzeń oczyszczalni ścieków, wkręca się w różne tryby… Co dalej
się dzieje? Proponuję, by każdy z nas puścił swoją wyobraźnie w ruch.
Pracownicy, dbający o
kanalizację, w różnych miejscach sieci napotykają na tzw. niespodzianki. Kiedyś
w przepompowni znaleziono cegły, resztki z budowy. Natomiast przy pewnej znanej
nam wszystkim brodnickiej ulicy spotkano się z efektami nocnego działania
szkodników. Wersalka to nie byle co. Więc na rozpałkę poszły elementy
drewniane, poręcze, pudło na pościel, natomiast do studzienki kanalizacyjnej z
mozołem, ale dopchnięto, wersalkę w pozycji złożonej, dzieło nieznanego
tapicera. Nawet Jarosław Haszek by tego nie wymyślił, choć o trzyczęściowej
wersalce napisał opowiadanie…
Do historii opowieści
o zawartości sieci
kanalizacyjnej przeszły obiadowe resztki, w których stwierdzono obecność m.in.
ogóreczków, marcheweczki a także kapustki. Po prostu surówka. To nie są żarty.
Gdy mowa o ekologii
najczęściej przywołuję słowa Williama Whartona, amerykańskiego pisarza:
codzienność zaczyna się od mycia zębów. Gdy życzymy sobie, powszechnie,
czystego powietrza, czystej natury, życia w zdrowiu, spróbujmy zacząć od
siebie, od rzeczy prostych: nie bądźmy szkodnikami własnego organizmu! Poza tym
warto zapoznać się z apelami Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji
w Brodnicy, które w rozmaity sposób, także działaniami profilaktycznymi, uczula
mieszkańców na skalę istotnych problemów dla naszego życia, naszej
codzienności.
Tekst i fot. Bogumił Drogorób